- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Wychowanie i kultura
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wzrastając w radości
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Źródła radości
- WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. W trosce o pogodę ducha
- ROZMOWA Z... Przestrzeń dla zaufania
- GDZIEŚ BLISKO. Zabawa trwa
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Prawdziwa radość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Ukochać bezbronnego Boga
- DUCHOWOŚĆ. Jaka Pokuta
- POD ROZWAGĘ. Przedszkole okultyzmu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Warsztaty dziennikarskie
- MISJE. Jeżeli domu Pan nie zbuduje…
- MISJE. Modlitwa za prześladowany Kościół
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Służebnica Boża Małgorzata Occhiena Bosco
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
MISJE. Jeżeli domu Pan nie zbuduje…
kl. Roman Sikoń SDB
strona: 18
W lipcu tego roku salezjanin kl. Roman Sikoń, wraz z wolontariuszem Piotrem Szternerem, wyjechali na misje do Tanzanii. Pojechali wybudować szkołę. Misja to specyficzna, aczkolwiek na wskroś salezjańska. Przecież sam ksiądz Bosko budował szkoły dla swoich chłopców, trudno się więc dziwić, że dziś salezjanie idą w jego ślady.
Naszą pracę w Biharamulo rozpoczęliśmy 23 lipca od zdobycia potrzebnych materiałów. Oczywiście zdobyć materiały wydaje się czymś prostym z polskiego punktu widzenia. Tymczasem tutaj podkreśliłbym przede wszystkim słowo „zdobyć”. Aby tego dokonać pojechaliśmy 250 km na wschód do Mwanzy największego miasta północnej Tanzanii. Droga była gruntowa z licznymi posterunkami policji, gdyż na całej trasie można spodziewać się napadów, niekiedy potrzebna jest eskorta policji, aby móc pokonać szczególnie niebezpieczne odcinki. Podróżowanie w nocy w ogóle jest zabronione. W samej Mwanzie odwiedziliśmy kilka sklepów, sprawdzając ceny materiałów, które bardzo szybko rosną. Dlatego ważne dla nas było, aby zakupy zostały zrobione jak najszybciej. Po udanych „łowach”, szczęśliwie wróciliśmy do Biharamulo.
Mnóstwo dzieci i młodzieży w Biharamulo nie ma możliwości uczęszczania do szkoły z powodu biedy, w jakiej żyją, a tym samym braku środków finansowych. Budując tu szkołę, na pewno pomożemy niemałej liczbie z nich, dając szansę na lepsze życie w przyszłości, ponieważ nauka części uczniów będzie sponsorowana przez parafię, co da szansę również sierotom z miasteczka, jak i z okolic.
Oczywiście, pisząc ten tekst wydaje się, że stanąłem na granicy samouwielbienia „ohów” i „achów” – jak to wspaniale my tu pracujemy. Ale, żeby było jasne, wiem, że bez Bożego błogosławieństwa niczego byśmy tu nie dokonali. Mam w pamięci psalm 127 – „Jeżeli domu Pan nie zbuduje na próżno się trudzą, którzy go wznoszą”. A Bóg błogosławi tu naszej pracy.
Którejś nocy na przykład obudził mnie deszcz. Domek, w którym mieszkam, jak większość tutejszych budynków, przykryty jest blachą. Kiedy leje, w środku jest naprawdę głośno. Była to jednak muzyka niesłyszana tu od dawna. To oczywisty znak rozpoczynającej się małej pory deszczowej, kiedy to miejscowi rolnicy przygotowują swoje pola pod uprawy ryżu, kukurydzy, kasawy, ziemniaków i zboża. Podziękowałem Bogu za kolejny cud. Właśnie kilka dni temu zakończyliśmy prace nad dachem naszej szkoły. Teraz prace trwają we wnętrzach, dlatego deszcz w niczym nam nie przeszkadza. Oczywiście ktoś powie, mieliście szczęście, wspaniały zbieg okoliczności, takie były prognozy. Ale dla mnie to kolejny znak Opatrzności Bożej. Wszystko ma swoją przyczynę, swojego sprawcę i swój cel.
Ludzie z radością patrzą teraz w niebo nad Biharamulo. Deszcz pozwoli na podjęcie prac polowych. Nikomu nie zabraknie jedzenia: gotowanych bananów, ugali, czyli gęstej kaszy z mąki kukurydzianej, owoców i warzyw. Czym jest deszcz może zrozumieć człowiek właśnie tutaj. Deszcz – to nie przekleństwo, powód do narzekań i psioczenia. Deszcz jest błogosławieństwem, deszcz – to życie.