- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Posługa wychowawczo-duszpasterska
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Cyfrowy wojownik
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA Uwaga, komputer!
- OKIEM RODZICA Klikający strach
- ROZMOWA Z... Nadążyć za dziećmi
- GDZIEŚ BLISKO. Po drugiej stronie monitora
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dla uzależnionych
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Moc w ciszy
- DUCHOWOŚĆ. Sens odpustów
- POD ROZWAGĘ. Nowoczesny oklutyzm
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY Młodzi dla młodych
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Zaproszenie na festiwal
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. Niełatwy kraj dla misjonarza
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE Mińsk mazowiecki
- CHOWANIE. Jasiu, bądź gerzczny!
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
W ANEGDOCIE
*
strona: 18
Takie zabawne wydarzenie opisał w „Kronice kościoła przy Wronieckiej 9 1931-1937 r.” ks. Augustyn Piechura:
Pewnego razu przyszedł do kancelarii mężczyzna lat 40-45 i oświadczył, że przed chwilą stał się cud w kościele. „Jaki? – pytam – bo tu często Matka Boża działa mniejsze i większe cudowności”. Na to ów: – „Jestem agentem monopolu państwowego z Warszawy. Jako taki muszę, zachwalając swój towar, pić wiele alkoholu. Chętnie bym się tej służby pozbył, ale z czego żyć? Ze służby władza moja nie chce mnie zwolnić, a gdy sam pójdę, nie otrzymam emerytury. Już nie raz w tym kościółku modliłem się do pięknej Wspomożycielki Wiernych, aby mi pomogła. Dzisiaj po mszy przyszła mi taka myśl: jeśli lampa wieczna teraz w tej chwili podniesie się, uważam to za głos Maryi i zerwę z monopolem, przestanę zupełnie pić alkohol. Ledwie pomyślałem, a lampa się podnosi. Księże dyrektorze, spełnię przyrzeczenie, a na początek nowego życia chcę się wyspowiadać”. Ów człowiek honorowo dotrzymał słowa Matce Najświętszej: wyspowiadał się jak dziecko, a potem ciężko borykał z losem. Nigdzie nie mógł dostać pracy, głodował nieraz. Zaciekawiła mnie ta cudowna lampa. Następnego dnia pytam ministrantów, którzy robili porządek w kościele i zakrystii czy przypadkiem nie byli na strychu kościelnym. Coś się speszyli, bo spodziewali się bury, lecz zapewnieni, że nic złego im się nie stanie, przyznali się. – „ A czy nie podźwignęliście linki od wiecznej lampy?” – „Tak, bo byliśmy ciekawi, co to za mechanizm”. Jak dziwnymi drogami Pan Bóg zbliża się do grzesznika, aby pozyskać go dla nieba!