facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - listopad
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Rzeczy ostateczne

ks. Marek Chmielewski SDB

strona: 12



Ksiądz Bosko chciał wychowywać swych chłopców na „dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli”. W tym celu odwoływał się do religii. Był głęboko przekonany, że człowiek żyje po to, aby służyć Bogu, kochać Go i przynosić Mu chwałę. W związku z tym uważał, że jako wychowawca musi w podopiecznych obudzić i pielęgnować przede wszystkim poczucie bojaźni Bożej. Nie chodziło mu o to, aby chłopcy bali się Boga, ale zabiegał, aby obawiali się utraty więzi z Nim, wspólnoty, Jego przyjaźni. Księdzu Bosko chodziło o to, aby jego wychowankowie sami wybierali Boga i dbali, aby był na pierwszym miejscu. Wiedział, że prymat Boga w życiu człowieka jest gwarantem właściwych wyborów, uporządkowanej hierarchii wartości, postaw moralnych, przynależności do Kościoła, ofiarnej służby na rzecz innych. To dlatego w swej praktyce wychowawczej tak chętnie odwoływał się do sakramentów, zwłaszcza do eucharystii i sakramentu pojednania. Kładł nacisk na regularną katechezę, troszczył się o pogłębienie w młodych zmysłu przynależności do wspólnoty kościelnej. W tę perspektywę pedagogii religijnej wpisuje się także odpowiednie wykorzystanie i dowartościowanie prawdy o śmierci ludzkiej i rzeczach ostatecznych człowieka.

Śmierć, zupełnie inaczej niż dzisiaj, była w czasach księdza Bosko zjawiskiem obecnym w życiu codziennym w sposób namacalny, rzeczywisty. Była częścią życia, a nie tylko fenomenem oglądanym w telewizji i doświadczanym na niby np. w grach komputerowych. Zwłoki bliskiej osoby, jej trumna – jeśli rodzinę było na to stać – pozostawały przez jakiś czas w domu, a nie w kostnicy. Ludzie gromadzili się przy nich, jak za życia osoby, modlili się, wspominali. Jednocześnie wszyscy wiedzieli, że to już koniec czasu zasługiwania, że nadszedł czas sądu, nieba, czyśćca lub piekła. To były niezwykle sugestywne uczucia. Towarzyszyły księdzu Bosko od zawsze, od śmierci ojca w dzieciństwie i przyjaciela Luigiego Comollo w młodości, poprzez śmierć jego wychowanków Savio, Masaglii, Gavio, Magone, Bessucco i innych, aż do własnej śmierci. Pewnie dlatego z uporem powtarzał chłopcom, że „śmierć jest długiem, który wszyscy musimy spłacić” i że „od dobrego życia zależy dobra śmierć i wieczność w chwale”. A wychowawcom przypominał, że „młodzi, bardziej niż nam się wydaje, lubią, kiedy im się mówi o ich rzeczach ostatecznych i rozumieją, że ten, który mówi im o ich zbawieniu, chce ich dobra i naprawdę ich kocha”.

Wrażliwość eschatologiczną księdza Bosko i jego przekonanie o wartości pedagogii śmierci wyraża także wiele środków, poprzez które próbował docierać do młodzieży z prawdą o rzeczach ostatecznych. Śmierć, sąd Boży, piekło, niebo lub czyściec to częste tematy jego publikacji. Najbardziej znaczący w tym względzie wydaje się młodzieżowy podręcznik pobożności i duchowości zatytułowany Il giovane provveduto (Młodzieniec zaopatrzony), który już za życia księdza Bosko doczekał się kilkudziesięciu wznowień. Temat raju lub nieodwołalnego nadejścia śmierci pojawia się w licznych biografiach i żywotach świętych, które wyszły spod pióra turyńskiego wychowawcy. Ksiądz Bosko zwykł też rozdawać swoim wychowankom malutkie bileciki z myślami na temat rzeczy ostatecznych. Na ścianach sypialni, w klasach i na korytarzach wieszał plakaty i napisy o podobnej treści. Tematy te podejmował w listach i podczas słówek wieczornych. Dzisiaj pewnie słałby młodym SMS-y, e-maile i budował strony internetowe.

Okazją do przypomnienia o rzeczach ostatecznych był comiesięczny dzień skupienia, który w tradycji salezjańskiej przyjął nazwę „ćwiczenia dobrej śmierci”. Każdy z wychowanków przystępował wtedy do spowiedzi i komunii świętej, sprzątał swój pokój, porządkował rzeczy, odpisywał na listy, oddawał rzeczy pożyczone, jednał się z innymi i prosił o przebaczenie tych, wobec których zawinił. Ćwiczenie to służyło wprowadzeniu w życie powtarzanej przez świętego zasady: „Trzeba pracować tak, jakbyśmy mieli nigdy nie umrzeć, i żyć tak, jakbyśmy mieli umrzeć w każdej chwili”.

Temat ten powracał podczas dorocznych rekolekcji i służył zmotywowaniu chłopców do powzięcia konkretnych postanowień poprawy i zaangażowania w pracę nad sobą. Każda okazja była dobra, aby zachęcić młodych do zaangażowanie się teraz na rzecz wieczności. To zbliżało do Boga i umacniało ich w postawie bojaźni Bożej. Ta zaś, jak uczy Biblia, jest zasadą prawdziwej mądrości.