facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2003 - październik
Wdzięczność za dar życia

Katarzyna Braun

strona: 12



Wspomnienie o księdzu Józefie Wilku – profesorze nadzwyczajnym KUL–u,
prodziekanie Wydziału Nauk Społecznych,
współtwórcy lubelskiej szkoły pedagogiki rodziny, pedagogu, duszpasterzu rodzin, duszpasterzu akademickim – wygłoszone podczas Mszy św. pogrzebowej 9.09.2003 r. w Lublinie.


Czcigodny Księże Profesorze, Kochany Ojcze

Cokolwiek mówilibyśmy dzisiaj – żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego, co dzieje się w naszych sercach. Wielki ból, smutek, żal, tęsknota, pustka, pytania – dlaczego? Przecież takie były jeszcze plany... Ale jest coś jeszcze, a może przede wszystkim – ogromna wdzięczność Panu Bogu za dar życia, Twojego Ojcze życia i spotkania z Tobą. Prodziekana, profesora, promotora wielu prac magisterskich i doktorskich. Tego, który na pierwszym seminarium powiedział: Wybraliście seminarium z pedagogiki rodziny, więc budujmy wspólnie rodzinę – i tak stałeś się naszym Ojcem, nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach.

Dzień po dniu otaczałeś nas swoją troską, cieszyłeś się każdym sukcesem, mówiłeś, że jesteś z nas dumny, ocierałeś łzy, kiedy przychodziły trudne chwile. Często przy różnych okazjach – świąt, urodzin, imienin, rocznic – gromadziłeś nas przy stołach, najpierw Eucharystycznym, a później rodzinnym. Interesowałeś się tymi, którzy daleko i tymi, którzy blisko, naszą pracą, rodzinami...

Tą swoją dobrocią i łagodnością, jak nikt inny, motywowałeś nas do nauki, pisania. Nie tylko nas kształciłeś, ale przede wszystkim wychowywałeś – swoim życiem pokazywałeś, jak być prawdziwym wychowawcą. pokazywałeś, jak realizować życiem przykazanie miłości, kierować się zawsze prawdą, dobrem, poszukiwać piękna w świecie i w każdym człowieku, walczyć o sprawiedliwość, o to, co ważne. Każdego dnia mogliśmy obserwować, jak z ojcowską miłością pochylasz się nad każdym człowiekiem.

Nigdy nie żałowałeś dla nas czasu – każdego roku zabierałeś nas na obozy naukowe – gdzie na łonie przyrody wspólnie mogliśmy się modlić, uczyć i po prostu być ze sobą. Tam wspólne posiłki przeradzały się spontanicznie w przepiękne wykłady o świętowaniu, wartości stołu rodzinnego, miłości rodzicielskiej.

31 maja tego roku powiedziałeś mi Ojcze: Dziecko drogie, czuję, że ten rok zastał mi darowany przez Pana Boga, dziękuję Mu za każdy dzień, każde spotkanie, wszystko, co mogło się w tym roku dokonać. I zaraz przyszedł nawrót choroby, cierpienia, w których każdy z nas, tak jak potrafił, starał się Ciebie wspierać i towarzyszyć Ci. Okazało się jednak, że to Ty Ojcze nas prowadzisz przez to swoje cierpienie. Nie skarżyłeś się na ból, chociaż tak bardzo bolało, uśmiechałeś się przy kolejnych ukłuciach, interesowałeś się tym, co dzieje się na uczelni, jak idą egzaminy. Kiedy byłeś tak bardzo cierpiący powiedziałeś, że modlimy się „Bądź wola Twoja” i temu musimy być wierni. A niecałe dwa tygodnie temu – kiedy, stojąc przy Twoim łóżku, brakowało mi słów i nie wiedziałam, co powiedzieć, jak zwykle mnie wyprzedziłeś i powiedziałeś: Dziecko kochane, nic się nie martw, będzie dobrze, jesteś w tym moim cierpieniu – wszystkich was, moje dzieci, ofiaruję w tym moim cierpieniu, wasze życie. Czyż może być większy i piękniejszy dar niż ofiarowanie tak wielkiego cierpienia w intencji tych, których się spotkało, przyjęło jako swoje dzieci.

Każdy z nas, którzy mieliśmy szczęście być Twoimi dziećmi Ojcze – a jest nas ponad 500 osób – chowa w swoim sercu wiele takich ciepłych obrazów związanych z Twoją osobą Ojcze i każdy z nas mógłby je pewnie godzinami opowiadać. Ale w tym miejscu i teraz chcemy, dziękując Ci Ojcze, za to dobro, którego od Ciebie doświadczamy – spotkania rozmowy miejsca, czas i to cierpienie, obiecać, że zrobimy wszystko, żeby nie zmarnować tego, co nam dałeś. Będziemy ze wszystkich sił starali się żyć tak, jak nas uczyłeś, jak pokazywałeś. Swoim życiem będziemy dalej pisać piękny list o miłości rodzinnej, który Ty rozpocząłeś. I jednocześnie wierzymy, że będziesz z tym wszystkim razem z nami.

Dziękuję Ci Ojcze. Dziękuję Ci Boże za Ojca.