facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - marzec
Za mali, za starzy…

Ks. Marek Chmielewski sdb

strona: 26



W środowisku salezjańskim odżywają czasem dyskusje na temat odbiorców dzieł prowadzonych przez spadkobierców ks. Bosko. Nowa reforma systemu oświaty daje po temu kolejną okazję.

W przeszłości niejednokrotnie kwestionowano salezjańskie podstawówki. Przecież salezjanie są dla młodzieży! A tu takie małe dzieci! Dyskusje cichły, kiedy pojawiały się rachunki. Tak, tak. Bez uczniów szkoły się nie utrzyma. Warto więc dbać o kandydatów do liceum, wychowując ich od najmłodszych lat. Czy to charyzmatyczne, pytali niewrażliwi na liczby obrońcy „prawowierności”. Jak będzie teraz, gdy w miejsce gimnazjum i obecnego liceum przyjdzie nam poprowadzić podstawówki i nowe liceum? Istnieje też drugi biegun tego samego zjawiska. Co z tymi po maturze? Co ze studentami? Z młodymi w pierwszej, w drugiej pracy? W pracy i na studiach jednocześnie? Co z tymi, co ledwie po szkole, a już daleko od domu? Nieraz na emigracji. Mają już swoje lata (są pełnoletni), nierzadko opuścili dom rodzinny, czasem mieszkają z partnerem, niektórzy są w stanie sami się utrzymać. Spełniają niemal wszystkie socjologiczne kryteria dorosłości. A przecież nie zakończyli jeszcze procesu kształcenia, nie założyli rodziny, na mają własnego domu, a pracę mają często tylko na chwilę. Taka wydłużona młodość. Niby dorośli, a jeszcze młodzi. Co dla nich? Za starzy dla salezjańskich instytucji? Duszpasterstwa akademickie żywe tu i ówdzie pokazują, że niekoniecznie. Tylko, dlaczego ich tak niewiele. W tej rubryce inspiracji do budowania aktualnych odpowiedzi szukamy u ks. Bosko i w jego systemie wychowawczym. Ile lat mieli wychowankowie ks. Bosko? Do kogo się zwracał? Jeśli bardzo by nam na tym zależało, możemy naszą odpowiedzią zaskoczyć albo nawet zszokować pytających. U ks. Bosko byli ośmioletni malcy i dwudziestokilkuletni mężczyźni. Skąd taka rozpiętość wieku? Z racji na motywacje, które przyświecały ks. Bosko. U podstaw jego działania leżała chęć udzielenia pomocy człowiekowi. Ks. Bosko chciał, aby ten, kto do niego trafiał, mógł w pełni rozwinąć się jako człowiek i w przyszłości zbawić się. Z tej racji stworzył wiele instytucji wychowawczych. Ta różnorodność miała zapewnić możliwość rozwoju ludziom z różnorodnymi potrzebami i w różnym wieku. Jego pedagogia jest dla młodych. Nie dla dzieci i nie dla tych, którzy już pracują. Zatem dla ludzi, w jakim wieku? To zależy od konkretnego dzieła! W oratorium świątecznym raczej nie akceptował chłopców młodszych od ośmiolatków. Nie byliby w stanie sprostać rytmowi zabaw i nie daliby sobie rady z katechizmem. Do internatu ks. Bosko przyjmował chłopców przynajmniej dwunastoletnich. Wynika to z faktu, że musieli mieć ukończoną przynajmniej ówczesną podstawówkę. W szkołach zawodowych i w liceum byli chłopcy jeszcze starsi. W trosce o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne ks. Bosko organizował i prowadził małe seminaria. W pewnym okresie zaczął przyjmować do nich młodzieńców uczciwych i dobrych moralnie, którzy z różnych racji życiowych nie zdołali ukończyć gimnazjum w okresie przewidzianym przez prawo. Nazwał ich „Synami Maryi”. Mieli często około lub ponad dwadzieścia lat i nie mogli kontynuować nauki w zwyczajnych szkołach. Te „spóźnione powołania” były dla ks. Bosko kolejną grupą młodych, którymi się zajął. Z zachowanej dokumentacji dotyczącej wychowanków Valdocco wynika, że zdecydowana większość z nich to chłopcy będący pomiędzy dzieciństwem i adolescencją, a w niektórych przypadkach wiekiem młodzieńczym. Mieli więc od 8 do 18 lat. Większość tej grupy stanowili jednak chłopcy w wieku od 12 do 16 lat. Byli to głównie wychowankowie szkoły z internatem, czyli tzw. konwiktu. Ks. Bosko uważał, że to właśnie z nimi, mając ich pod własnym dachem przez całą dobę, uda mu się, używając systemu prewencyjnego, uzyskać największe sukcesy wychowawcze. W różnych współczesnych dysputach warto pamiętać o tych elementach psychologii młodzieżowej ks. Bosko. Jeszcze bardziej warto pamiętać o elastyczności, z jaką on sam je traktował. Zbytni formalizm w tym względzie może z powodzeniem zabić ducha. ▪