- Marzę o Rodzinie Salezjańskiej, która nosi w sercu najuboższych
- Od redakcji
- Jezu ufam Tobie
- Zambia Nigdy nie wiesz, co Bóg dla ciebie przygotował
- Kongo Zakup narzędzi do szkoły zawodowej
- Sierra Leone, Liberia Błogosławieni miłosierni …
- CZY W SZKOLE WOLNO SIĘ CAŁOWAĆ
- Kieszonkowe i dobry przykład
- Ocalony z Kozielska Ks. Leon Musielak SDB (1910-1998)
- Sześć słów o miłosierdziu: „Ujrzał go”
- Rachunek
- Jak wychowywać dziewczęta. Marzenia a plany życiowe dziewcząt
- Wierność prawu Bożemu w życiu osobistym i społecznym
- Nadopiekuńczość szkodzi
- Jak zadawać i oceniać zadania domowe na szkolnej katechezie?
- Kieszonkowe
- Zależy, jakich masz nauczycieli
- Pożerany przez dobro
- Feministyczna palma
Marzę o Rodzinie Salezjańskiej, która nosi w sercu najuboższych
Ángel Fernández Artime,
strona: 2
Kolejnym moim marzeniem, jakie łączę z Rodziną Salezjańską i przyjaciółmi księdza Bosko na całym świecie, traktując je jako owoc obchodów tego Dwusetlecia, które przeżyliśmy jako rok łaski Pana, jest byśmy stosowali zasadę, jaką ksiądz Bosko kierował się w swoim życiu: nosić w sercu najuboższych, zwłaszcza dzieci i młodzież, młodych najbardziej potrzebujących, najbardziej nieszczęśliwych.
Pisząc te słowa, mam przed oczyma i w sercu osiemnastodniową wizytę w Sierra Leone, gdzie mogłem przyjrzeć się niektórym z prawdziwych powodów naszego głębokiego szczęścia: dzieci zabrane z ulicy; dziewczynki uratowane przed wykorzystywaniem seksualnym, którego doświadczały, oraz młodzież i osierocone dzieci z powodu eboli. Spotykając ich wszystkich w salezjańskim domu w Freetown, widząc, jak przed ich życiem otwierają się nowe horyzonty, odczułem tę samą radość, jaką odczuwał ksiądz Bosko na Valdocco i Maria Mazzarello w Mornese względem swoich pierwszych wychowanków.
Odwiedzając ludzi młodych w więzieniu w stolicy i spotykając się z 10 proc. wszystkich tam osadzonych (160 ze 1600), wśród których ponad 1200 było w wieku 18-25 lat, czułem się podobnie jak ksiądz Bosko w zakładzie karnym „Generala” w Turynie.
Gdy chodzi o Akrę, stolicę Ghany, spotkałem się tam z naszymi siostrami, córkami Maryi Wspomożycielki, i dziećmi, które zgromadziły się w ich domu „Don Bosco”. Rozmawiając z dziećmi i nastolatkami, którzy padli ofiarą handlu ludźmi, nie mogłem uczynić nic innego, jak tylko się wzruszyć i dziękować Panu, który obdarza nas, jako Rodzinę Salezjańską, łaską bycia promieniem światła pośród tak wielkich mroków.
Spotykając się w Mecanisa, w Addis Abebie (Etiopia), z 500 dziećmi, które każdego dnia mogą u nas zjeść posiłek i uczęszczać do szkoły oraz pozdrawiając dzieci wyrwane z ulicy, które uczą się zawodu, i inne w liczbie 28, które każdego dnia przychodzą z ulicy, by coś zjeść, porozmawiać z przyjaciółmi i z salezjanami, a potem ostatecznie zadecydować, czy wybrać tułacze życie, czy też dołączyć do wychowanków tego domu, moje serce biło tym samym rytmem, co serce księdza Bosko, który z pewnością przeżywał to wszystko wraz z Jezusem, a który nie przestaje nas wzywać do wyjścia naprzeciw najuboższym.
Dlatego też, drodzy bracia i siostry naszej rodziny i przyjaciele księdza Bosko, jeszcze raz powtarzam to moje przekonanie, że najubożsi i poświęcenie dla nich naszego życia to racja naszego istnienia jako Rodziny Salezjańskiej.
Jestem przekonany o tym, że bardzo cenne jest świadectwo tak wielu współbraci, którzy każdego dnia poświęcają swoje życie młodzieży, czyniąc to z prawdziwą pasją wychowawczą i ewangelizacyjną. Jestem także przekonany, że istnieje wiele placówek salezjańskich, które na uprzywilejowanym miejscu stawiają najuboższych.
Dziękuję Panu za to i powtarzam wam: Bracia i siostry, musimy „pójść jeszcze dalej”. Musimy mieć wszyscy serce Dobrego Pasterza, serce księdza Bosko, świętych Rodziny Salezjańskiej, tej rodziny zakonnej, która chce dać młodym wszystko to, co ma najlepszego. Musimy połączyć te nasze wysiłki z zaangażowaniem wielu osób dobrej woli. Papież Franciszek w przesłaniu skierowanym do osób konsekrowanych powiedział: „Obudźcie świat, oświećcie go waszym proroczym i idącym pod prąd świadectwem”. Doprawdy myślę, że salezjańska metoda oświecenia świata w sposób profetyczny i idący pod prąd jest dobrze zakorzeniona w każdym z nas i we wszystkich naszych domach. I nie miejcie najmniejszych wątpliwości co do tego, że żyjąc i pracując w ten sposób, także bez koniecznych słów, to przesłanie będzie stanowić wyzwanie i posiadać wielką moc świadectwa. I nie możecie wątpić w to, że gdy będziecie żyć w ten sposób, nie zabraknie wam środków, by dotrzeć do najuboższych. Pamiętajmy o stałej ufności księdza Bosko w Bożą Opatrzność.
Jeśli tak jest, co nam jeszcze pozostaje do zrobienia? Odpowiedzią jest, by kontynuować tę drogę, czyniąc to aż do momentu, kiedy każdy salezjanin, każda córka Maryi Wspomożycielki, każdy świecki Rodziny Salezjańskiej z każdej z trzydziestu grup, jakie dzisiaj tworzą to wielkie drzewo, które zrodziło się z charyzmatu księdza Bosko, odczuje w głębi swojej duszy przykrość z tego powodu, że nie będzie już w stanie przyjść z pomocą każdemu chłopcu i każdej dziewczynie, którzy nas potrzebują. Jeśli nasze serce to będzie odczuwać, znajdziemy zawsze rozwiązania i stale będziemy bardzo wierni preferencyjnej opcji na rzecz młodzieży najuboższej. ▪