- Zalecam miłość, cierpliwość, łagodność
- Od redakcji
- Wolontariusze pomagają zmienić świat
- Sudan: Buduje mnie wiara tych ludzi
- Zambia Niech i Tobie mały Joseph dodaje sił
- Peru Pierwsza linia walki między światem biedy a marzeniami o lepszym jutrze
- Mieliśmy jeden cel – dobrze wychować nasze dzieci
- Prezenty, nagrody i wychowanie. Dzieci i młodzież mają prawo do wielkiej miłości ze strony dorosłych, a nie do otrzymywania wielkich prezentów.
- Prezenty pod choinkę
- Nauczyciel: Zmęczony, ale nie wypalony
- Nie możemy być po dwóch stronach
- FaceBóg
- Boże Narodzenie słodkie jak miód
- Wolontariat księdza Bosko
- New Age w miejsce po chrześcijaństwie
- Czego chce od nas papież Franciszek
Czego chce od nas papież Franciszek
Tomasz P. Terlikowski
strona: 25
Papież Franciszek, i to nie ulega najmniejszych wątpliwości, czegoś od nas chce. Wbrew temu, co wciąż powtarzają media, wcale nie dotyczy to tylko księży, ale każdego chrześcijanina.
Franciszek, i to można powiedzieć, bez ryzyka najmniejszego błędu wzywa nas wszystkich do ubóstwa i całkowitego zawierzenia Chrystusowi. Ale myliłby się ten, kto sądzi, że dotyczy to tylko księży, zakonnic czy biskupów. To wezwanie jest bowiem skierowane do każdego z nas, także nas świeckich, którym wydawać by się mogło, że apele i bardziej ubogi Kościół ich nie dotyczą. I nie brak mocnych, a nawet bardzo mocnych wezwań do wielkoduszności i rezygnacji z dobrobytu skierowanych przez Ojca Świętego do świeckich. Tyle że one, jakimś dziwnym trafem, nie są niemal w ogóle prezentowane przez media.
Tak jest z niezwykle mocną wypowiedzią z 27 maja 2013 roku. Podczas mszy w Domu Świętej Marty Ojciec Święty mówił o kulturze dobrobytu, która utrudnia nam pójście za Jezusem. A dowodem na to ma być kłopot, jaki katolickie małżeństwa mają z przyjmowaniem dzieci. „Kultura dobrobytu (...) powoduje, że nie jesteśmy zbyt odważni, rozleniwia nas, czyni z nas także egoistów. Niekiedy dobrobyt nas znieczula, ponieważ ostatecznie jest nam za dobrze w dobrobycie. Także, gdy chodzi o decyzję, czy mieć dziecko często jesteśmy uwarunkowani przez dobrobyt” – mówił papież Franciszek. I nie ma co ukrywać, że diagnoza Ojca Świętego jest prawdziwa. To bowiem wcale nie ubóstwo, ale wygoda, pieniądze, dobrobyt sprawiają, że nie chcemy mieć dzieci. Tam, gdzie jest naprawdę biednie, choćby w Afryce, dzieci się rodzą, a w Europie, choć tu naprawdę nikt nie może narzekać na braki, nie.
Mocno pokazał to także wyobrażony, ale bardzo prawdopodobny dialog między małżonkami, który w przywołanej już wypowiedzi przedstawił papież Franciszek. „Nie, nie, więcej niż jedno dziecko absolutnie nie! Bo nie możemy pojechać na wakacje, nie możemy pojechać tu czy tam, nie możemy kupić domu: nie! Dobrze jest naśladować Pana, ale do pewnego stopnia” – dodał papież. I podkreślił, że to jest efekt dobrobytu, który nas „ściąga w dół, pozbawia nas odwagi, by chodzić blisko za Jezusem”
- mówił Ojciec Święty 27 maja podczas mszy w Domu
św. Marty.
I wbrew temu, co wciąż w Polsce powtarzamy, to nie są słowa skierowane do jakichś mitycznych innych. Do bogatych ludzi Zachodu. Włochów, Brytyjczyków czy Amerykanów. Papież te słowa kieruje do każdego, także do każdego wierzącego Polaka. Każdego bowiem Bóg, za sprawą Ojca Świętego, pyta, czy przypadkiem nie zamknął się na życie, czy rzeczywiś-
cie jest wielkoduszny w tych sprawach? A może tak bardzo opanował go strach przed utratą relatywnej wygody, że nie jest w stanie przyznać, także przed samym sobą, że Bóg wzywa go do przyjęcia miłości, zgody na pojawienie się w domu kolejnego owocu miłości? Tak, to wezwanie nie jest proste. I każdy musi na nie odpowiedzieć samodzielnie, przed Bogiem, własnym sumieniem i w dialogu z małżonkiem. Ale nauczanie Franciszka, podobnie jak Ewangelia Jezusa Chrystusa, w ogóle nie jest proste. Szczególnie, gdy trzeba ją odnieść do siebie samego, a nie do innych, najlepiej gdy są to księża lub przynajmniej bogaci Włosi.
A na koniec warto też sobie uświadomić, że jeśli na ową wielkoduszność się nie zdobędziemy, to nic nie będzie z naszego pięknego, polskiego katolicyzmu. Do jego podtrzymywania potrzebni są bowiem nowi katolicy, a jeśli polscy katolicy nie chcą mieć dzieci, to i polski katolicyzm istnieć nie będzie. Wybór jest więc bardzo prosty: albo weźmiemy sobie do serc wezwania papieskie, albo możemy zwijać interes. ■