- Zalecam miłość, cierpliwość, łagodność
- Od redakcji
- Wolontariusze pomagają zmienić świat
- Sudan: Buduje mnie wiara tych ludzi
- Zambia Niech i Tobie mały Joseph dodaje sił
- Peru Pierwsza linia walki między światem biedy a marzeniami o lepszym jutrze
- Mieliśmy jeden cel – dobrze wychować nasze dzieci
- Prezenty, nagrody i wychowanie. Dzieci i młodzież mają prawo do wielkiej miłości ze strony dorosłych, a nie do otrzymywania wielkich prezentów.
- Prezenty pod choinkę
- Nauczyciel: Zmęczony, ale nie wypalony
- Nie możemy być po dwóch stronach
- FaceBóg
- Boże Narodzenie słodkie jak miód
- Wolontariat księdza Bosko
- New Age w miejsce po chrześcijaństwie
- Czego chce od nas papież Franciszek
Prezenty pod choinkę
Ewa Rozkrut
strona: 17
Chyba nigdy nie zapomnę lekcji religii. Nie zapomnę smutku i łez w oczach. Gdy dziś przypominam sobie tę katechezę, to od razu czuję, to co wtedy.
Święty Mikołaj już nie żyje dodał i dlatego nie może odwiedzić każdego domu na świecie.
Argument był logiczny, właściwie nie do podważenia. Oszołomiła mnie ta informacja. Jak to? Niemożliwe! - powtarzałam w myślach. Dopóki wierzyłam w tę opowieść, czułam się naprawdę wyjątkowo. Ktoś niezwykły, dobry, kochający wszystkie dzieci na świecie pamiętał również o mnie. Czułam się szczęśliwa. A kiedy odkryłam prawdę, a właściwie zostałam poinformowana o „oszustwie”, to miałam żal, nie wiem, do kogo bardziej, czy do księdza, czy do rodziców. Uczucie żalu towarzyszyło mi przez wiele następnych świąt Bożego Narodzenia. Tęskniłam za uśmiechniętym i wspaniałomyślnym Mikołajem. Oczywiście cieszyłam się z otrzymywanych prezentów, jednak radość była inna, gdyż zabrakło już tajemnicy.
Nie znam dobrego rozwiązania w uświadamianiu dzieci, ani też nie znam najlepszego wieku, by to uczynić. Ale starałam się wyciągnąć wnioski z moich doświadczeń, aby wprowadzić może lepsze rozwiązania dla własnej rodziny. Podążając tym śladem, postanowiłam dbać o atmosferę tajemnicy, radości i szczęścia. Na pewno musi być dużo radości, takiej niesłychanej. Tak, tego pragnęłam dla mojej rodziny. Starałam się to jakoś uporządkować i wyodrębniłam kroki, które ułatwiają realizację celu.
Krok pierwszy; Zamarzyłam, by już od najmłodszych lat skłonić dzieci do koncentrowania się na obdarowywaniu innych, na przygotowywaniu dla nich prezentów. To zdecydowanie przynosiło lepsze efekty niż wyłącznie oczekiwanie na podarki.
Prezenty pod choinkę
Pewnego listopadowego dnia ksiądz uświadomił swoich uczniów w II klasie szkoły podstawowej, że to nie Święty Mikołaj przynosi prezenty, lecz kupują je rodzice. Wyczekiwanie zazwyczaj dłuży się niemiłosiernie, poza tym pociąga za sobą podenerwowanie, kłótnie, zaczepki, wiadomo co jeszcze… Jeśli natomiast swoją uwagę dzieci koncentrują na przygotowywaniu niespodzianki dla innych, to czas płynie inaczej.
Drugi krok polega na okazywaniu radości z otrzymanego prezentu. Nie wystarczy tylko podziękować. Najlepszym sposobem, by tego nauczyć, jest samemu cieszyć się z różnych otrzymywanych drobiazgów
i podarków większego kalibru.
Trzeci… Celebrowanie świąt Bożego Narodzenia, poznawanie ich chrześcijańskiego znaczenia. Zachęcam do wspólnego przeżywania narodzin Jezusa. Z młodszymi dziećmi można zrobić postaci do szopki z masy solnej albo przygotować jasełka, które później można zaprezentować rodzinie.
Ze starszymi dziećmi, albo też dla odmiany, by co roku nie powtarzać tego samego rytuału, proponuję napisać specjalne życzenia dla rodziny, obejrzeć film o bożonarodzeniowej tematyce czy zaplanować wspólne kolędowanie. Wówczas wieczerza wigilijna nie powinna kojarzyć się wyłącznie z prezentami, ponieważ będą inne istotne punkty programu,
w których dzieci mają aktywnie uczestniczyć. Dobre efekty przynosi wzajemne przygotowywanie sobie paczek pod choinkę.
Te etapy nie są trudne, wymagają jedynie zaangażowania się i konsekwencji. Realizacja ich przynosi naprawdę dobre owoce.
W zasadzie nie jestem zwolenniczką drastycznych rozwiązań, czyli pozbawiania dzieci prezentów czy okazywania niezadowolenia z ich radości i koncentrowania się na materialnych elementach świąt. Niektórzy rodzice wymagają świadomego uczestnictwa w boskim misterium, na własnym poziomie, zapominając, kiedy go posiedli. A doszli do tego po wielu latach. Pozwólmy dzieciom dojrzewać zgodnie z naturalnym biegiem.