facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2003 - listopad
Pokaż jak mnie kochasz

Kinga

strona: 7



Wszyscy pragniemy kochać i być kochanymi. Ta potrzeba miłości w zależności od wieku jest różnie eksponowana. Dla dziecka miłość rodziców jest nie mniej ważna niż woda dla roślin. Okazywanie uczuć – głaskanie, przytulanie czy całowanie dzieci ma ogromne znaczenie dla budowania więzi . Dopóki dziecko jest małe przychodzi nam to z łatwością. Gdy dorasta, czynimy to mniej chętnie. Wydaje nam się, że nastolatek już nie potrzebuje takiej czułości, że chce by traktować go doroślej. Ale czyż my sami nie oczekujemy takich gestów? Im więcej stresów – tym mocniej pragniemy bliskości emocjonalnej. Traktujmy więc nasze wyrośnięte pociechy „doroślej” i nie dajmy się zwieść, że nie potrzebują naszego ciepła. Co więcej, jeśli my im tego nie damy, poszukają gdzie indziej. Mogą nawet podjąć aktywność seksualną, której skutki będą miały wpływ na całe ich dalsze życie, często powodując nieumiejętność odnalezienia szczęścia w małżeństwie.

Codzienne miłe gesty nie są trudne, ani czasochłonne. Trzeba tylko o nich pamiętać. Ale kto z nas dzwoni w ciągu dnia z pracy do naszego „zbuntowanego nastolatka” tylko po to, aby mu powiedzieć: kocham cię? Kto błogosławi dzieci znakiem krzyża przed snem? Kto z nas, gdy ma za sobą bardzo trudny dzień w pracy daje się przytulić i pocieszyć własnemu dziecku? Raczej odganiamy je od siebie mówiąc, bo „po tak ciężkim dniu jeszcze ono mi dokucza”.

Jako rodzice na pewno bardzo kochamy nasze dzieci. Jednak odrębną sprawą jest czy one czują się kochane. Może bardziej wolą drapanie po plecach lub wspólne robienie „szalonych” fryzur podczas mycia włosów niż czekoladę i kolonie za granicą? Zapytajmy je o to.

Bóg obdarzył każdego zdolnością kochania, ale „praktykę” zdobywa się, patrząc na innych. Dzieci obserwują przede wszystkim nas, rodziców. Zauważają każdy fałsz, nieczułość i brak szacunku. I na nic wtedy nasze „umoralniające” przemowy. Dzieci w kontaktach z innymi, także w swojej przyszłej rodzinie powielą taki model więzi, jaki teraz tworzymy w naszym domu. Wzajemna miłość rodziców – umiejętnie okazana – jest fundamentem poczucia bezpieczeństwa dla dziecka, a także zalążkiem, dającym nadzieję na trwałe związki w dorosłym życiu.