- Uczmy się patrzeć oczyma Boga
- Od redakcji
- Miłość i miłosierdzie Siostra Faustyna wchodzi na ekrany
- AMAZONIA: Chrystus był Indianinem
- ARGENTYNA szkolenia dla młodzieży
- IRAK Zakup leków
- Zaufali Bogu I MIŁOŚCI
- Rozwód to koszmar dla dzieci
- Ks. Aleksander Ogórkiewicz SDB NIESTRUDZONY PUBLICYSTA
- Komunikacja paradoksalna
- Kiedy różowe okulary pękają
- Mściwy Bóg?
- JA MAM DWÓCH TATÓW
- Dostali kartki… i się zaczęło!
- O gotowaniu zupy bez soli
- Tańczyć w deszczu
- W imię prawdy
- Świętość, skandale seksualne i Jan Paweł II
Kiedy różowe okulary pękają
Karol Domagała sdb
strona: 20
W poprzednim numerze wyjaśniałeś, w jaki sposób dwoje ludzi wiąże się ze sobą i jakie dzielą ich różnice wynikające z płci. W jaki sposób jednak przełożyć tę wiedzę o relacji między małżonkami na całą rodzinę?
Szczęście całej rodziny nie tylko zależy od tego, jak dużo uwagi rodzice poświęcają dzieciom. Oczywiście potrzeba bycia przy dziecku, także nastoletnim, jest bardzo ważna. Jednak tak samo jak dziecko uczy się od rodziców poświęcenia dla drugiego człowieka, tak samo uczy się, jak w przyszłości zadbać o siebie, a potem o żonę czy męża. Mam wrażenie, że zawsze rodzicom jest ciężko osiągnąć właśnie ten złoty środek pomiędzy zadbaniem o dzieci i o siebie. Zazwyczaj kończy się to na tym, że albo prawie zupełnie zapominają o tym, że jeszcze poza nimi samymi jest ktoś w domu, czyli ich dzieci, albo idą w drugą stronę, a więc zupełnie zaniedbują siebie, a skupiają się tylko na potrzebach dzieci przez co wręcz zatruwają im życie swoją nadopiekuńczością i wychowują ludzi zupełnie niezaradnych życiowo.
W jaki sposób miałoby wyglądać to zadbanie o siebie?
W bardzo prosty. Posłużę się przykładem. Mam znajomych, którzy mają czwórkę dzieci. Bardzo się o nie troszczą, spędzają z nimi czas, nawzajem się uzupełniają. Ale pomimo iż najmłodsze dziecko nie ma nawet jeszcze 6 lat, potrafią zadbać w tym wszystkim o siebie. Tak zorganizują opiekę nad dziećmi, tak zmobilizują dziadków, znajomych, że potrafią wyjechać raz na jakiś czas na wspólny weekend. Po co? – po to, by pobyć ze sobą. Przecież kiedyś te dzieci dorosną, założą rodziny, a rodzice zostaną sami w domu. Jeśli zapomną, jak to jest być ze sobą razem, tylko we dwoje, to ciężko im będzie się do tego przyzwyczaić, gdy dzieci odejdą już z domu. A przecież taka sytuacja, przynajmniej teoretycznie, czeka każdego z rodziców. Tak więc drodzy rodzice, zadbajcie o siebie, nauczcie się na nowo być tylko we dwoje. Nie odpoczywajcie od swoich dzieci, ale dla dzieci i dla samych siebie!
Co jeszcze małżonkowie mogą zrobić dla siebie, co przełoży się na ich potomstwo?
Faktycznie od momentu małżeństwa są razem i dla siebie, jednak nadal są i muszą pozostać wolnymi ludźmi. Mówiąc krótko, muszą zaakceptować swoją wolność, niezależność pomimo małżeństwa. To tak jak ze zwierzęciem, jak zamknie się je w klatce, to zawsze będzie myślało tylko o jednym – jak się z niej wydostać. A więc w małżeństwie, przy postawie stałej kontroli wobec współmałżonka, nie ma co liczyć na inną reakcję. Dlaczego chcemy kontrolować? – bo się boimy. Tak naprawdę negując wolność drugiej osoby, sami przestajemy być wolni. Bo człowiek, który czuje się zmuszany, by kontrolować drugiego, wpada w błędne koło. Sam zaczyna czuć się kontrolowany przez swój przymus kontroli. Tak więc negując wolność partnera, neguje też własną wolność.
Powiedziałeś, że ta kontrola wynika z lęku. Czego się boimy, kontrolując współmałżonka?
Czego się boimy? – że któryś lub któraś jest bardziej atrakcyjna ode mnie – i nie chodzi tu tylko i wyłącznie o wygląd zewnętrzny. „Jeśli będziesz mieć swobodę w relacjach z innymi, odkryjesz kogoś lepszego ode mnie i mnie porzucisz”. Tak więc boimy się porzucenia, bo nie wierzymy w to, że jesteśmy kimś cennym dla drugiego człowieka. Panowanie nad drugim człowiekiem, a nie jego znajomość, wzmacnia lęk, gdyż im bardziej kontrolujemy drugiego człowieka, tym bardziej boimy się, że czymś nas zaskoczy.
Czy ta kontrola wpływa na wszystkie aspekty życia małżeńskiego, także na życie seksualne?
Tak, ponieważ żądanie lub odmowa seksu (bez poważnych powodów) to nie tylko skuteczne narzędzie kontroli, to również gwarantowany sposób na zabicie miłości. Akt miłości staje się wówczas czymś w rodzaju pewnego układu, interesu pomiędzy małżonkami. A tam, gdzie są interesy nie ma tego, co w życiu seksualnym jest najcenniejsze – nie ma miłości, spontaniczności i naturalności. W zamian za to jest ciągłe napięcie i kontrola.
Niestety, coraz częściej zdarza się, iż dwoje współmałżonków, pomimo że mają dzieci, decyduje się na rozwód, o czym warto by pamiętali w takiej sytuacji?
Że nadal mają wspólne dzieci. Każda separacja, a tym bardziej rozwód jest momentem, w którym świat dzieci, także tych nastoletnich, zostaje pozbawiony poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Są jednak i takie sytuacje, że nie może się obejść bez chociażby separacji, kiedy mamy do czynienia z brutalną przemocą czy też długotrwałym uzależnieniem jednego ze współmałżonków. Jednak jeżeli mówimy o sytuacji, kiedy separacja lub rozwód są spowodowane konfliktami między rodzicami, to muszą mieć oni świadomość, że spoczywa od tej pory na nich podwójna odpowiedzialność. O ile między sobą mogą przeżywać dużo trudnych emocji i napięć, o tyle w obecności dzieci powinni zachować pozycję współpracujących rodziców – bo nimi będą do końca życia.
To chyba nie jest takie proste?
Owszem nie jest, ale nie możemy wymagać więcej od naszych dzieci niż od nas, ludzi dorosłych. W końcu to rodzice kiedyś zdecydowali się na potomstwo, w związku z tym, jako dorośli ludzie, muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za ich wspólne wychowanie. Często bywa tak, że w obliczu rozwodu jedno z rodziców, w imię zemsty, chce pozbawić drugiego kontaktu z dziećmi. Ale w tym wszystkim podstawą są jego uczucia, a nie faktyczne „zagrożenie” ze strony współmałżonka. Ile różnych nieprawdopodobnych scenariuszy jest wówczas wymyślanych, ile wzajemnego szukania na siebie haków to wiedzą tylko ci, którzy z sytuacjami rozwodowymi ze względu na swoją pracę mają na co dzień do czynienia. Nigdy nie zyskują dzieci, zawsze na tym tracą.
Czego zatem powinni unikać rodzice?
Na pewno nie powinni się kłócić ze sobą w obecności dzieci. Ich problemy – ich sprawa. Jeśli będą to robić, muszą się zgodzić na to, że ich potomstwo może siebie obwiniać za tę sytuację. Będzie bowiem sądziło, że to właśnie oni jako dzieci są powodem rozpadu tego związku. Ważne jest, jeżeli już dochodzi do separacji czy rozwodu, aby rodzice wspólnie porozmawiali z dziećmi i zapewnili je, że ta sytuacja nie wynikła ze względu na nie, ale ze względu na to, iż nie mogli dogadać się ze sobą dorośli ludzie. Kolejna kwestia, postarają się, aby to nie wpłynęło w sposób znaczący na relacje z nimi i że nadal wspólnie będą je wychowywać. Następną kwestią jest ustalenie, ale to już tylko między sobą, jasnych zasad dalszej opieki nad dziećmi, aby później nie było wzajemnego wyszarpywania sobie dzieci, walki o dłuższy czas spędzony z nimi bądź też przerzucania się odpowiedzialnością. Często niestety bywa bowiem tak, że w takich sytuacjach sukcesy dzieci poszczególni małżonkowie przypisują sobie, ale ich ewentualne porażki są zawsze winą tego drugiego.
A jak na to wszystko reagują dzieci?
Z pewnością młodsze dzieci mają tendencję do reagowania lękiem, który jest widoczny w zamknięciu się w sobie, nadmiernym zamartwianiu, w moczeniu nocnym. Nieco starsze mogą zacząć wycofywać się z do tej pory widocznej aktywności, unikać zabawy z rówieśnikami, bać się wychodzić z domu, do szkoły.
Rodzice muszą mieć też świadomość, że rozpad ich małżeństwa może spowodować wzrost, a nie zmniejszenie problemów wychowawczych, szczególnie w przypadku nastolatków. One zazwyczaj sytuacje rozwodowe odreagowują łamaniem zasad życia społecznego, pogorszeniem wyników w szkole. To cena, jaką rodzice płacą za taką decyzję.
Czy rodzice powinni już po rozwodzie czy w trakcie separacji zajmować się wspólnie potomstwem, przynajmniej przez jakiś czas w ciągu dnia?
O ile nie będą temu towarzyszyć dalsze wzajemne pretensje i konflikty to byłaby to sytuacja bardzo wskazana i chyba najbardziej terapeutyczna dla dzieci. Mogłoby to znacznie osłabić tkwiące w nich poczucie winy i przekonanie, że to one są przyczyną rozwodu rodziców.