- Uczmy się patrzeć oczyma Boga
- Od redakcji
- Miłość i miłosierdzie Siostra Faustyna wchodzi na ekrany
- AMAZONIA: Chrystus był Indianinem
- ARGENTYNA szkolenia dla młodzieży
- IRAK Zakup leków
- Zaufali Bogu I MIŁOŚCI
- Rozwód to koszmar dla dzieci
- Ks. Aleksander Ogórkiewicz SDB NIESTRUDZONY PUBLICYSTA
- Komunikacja paradoksalna
- Kiedy różowe okulary pękają
- Mściwy Bóg?
- JA MAM DWÓCH TATÓW
- Dostali kartki… i się zaczęło!
- O gotowaniu zupy bez soli
- Tańczyć w deszczu
- W imię prawdy
- Świętość, skandale seksualne i Jan Paweł II
AMAZONIA: Chrystus był Indianinem
Dorota Pośpiech
strona: 10
Rdzawo-czerwona ziemia, brązowe domy pokryte strzechą i zielone masato popijane z miseczek. Ludożercy spadający na Ziemię razem z gwiazdami czy roślina wywołująca halucynacje – to tylko niektóre tajemnice, jakie kryje w sobie dżungla.
Amazońska dżungla to jedno z nielicznych miejsc na ziemi, które wygląda, jakby zatrzymało się w nim kilka epok naraz. Idąc brzegiem Marañón, jednego z dorzeczy Amazonii, mija się domki pokryte strzechą, kobiety piorące w rzece i noszące niemowlęta w chuście.
Dziewczynki noszą kosze z owocami na głowie, a chłopcy dźwigają na plecach całe gałęzie bananów. Przy każdym domku pokrytym liściastym zadaszeniem zacumowana jest equepeque. To długa łódź wystrugana z pnia drzewa, najpopularniejszy środek transportu.
W San Lorenzo mieści się siedziba misji salezjańskiej. Murowany kościół z wieżyczką wybija się na tle glinianych indiańskich domów. W środku znaleźć można rekwizyty w klimacie typowym dla otoczenia – wielkopostne krzyże z liści bananowca, wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa Indianina i śpiewniki w języku shawi-castellano (językiem shawi posługuje się lokalna społeczność, a castellano to peruwiańska odmiana hiszpańskiego). To tutaj, na terenie parafii zajmującej ponad 22 tysiące km kw., pracuje trzech salezjanów: dwóch Polaków i jeden Peruwiańczyk. Ksiądz Roman Olesiński mieszka w Peru ponad 40 lat i jest proboszczem parafii. Ksiądz Józef Kamza zajmuje się ewangelizacją poza terenem placówki – wizytuje indiańskie społeczności, w których głosi Słowo Boże, udziela sakramentów.
Ludożercy o bladych twarzach
Wioski położone głęboko w dżungli, które odwiedza regularnie ksiądz Józef, zamieszkują plemiona Shawi, Awajun, Kandozi i Chapra. Aby tam dotrzeć, misjonarz musi płynąć wiele godzin, a czasem wiele dni łódką, niezależnie od pory suchej czy deszczowej. Drewniana łódź staje się na wiele tygodni jego drugim domem. Podczas długich godzin w podróży misjonarz zbiera siły na ewangelizację rdzennych mieszkańców Amazonii, która nie zawsze jest łatwa. Plemiona mają swoje dialekty, wierzenia i tradycje. Maleńkie wioski są rozsiane po całej prowincji, często w bardzo dużych odległościach od siebie. Największego trudu wymaga zawsze ewangelizacja nowych plemion. Indianie, ze względu na doświadczenia z przeszłości kolonialnej, bardzo nieufnie podchodzą do białych ludzi. Szczególnie tych, którzy naruszają ich terytorium. Ma to swoje podłoże także w legendzie o pelacaras, czyli ludożercach spadających na Ziemię razem z gwiazdami. To właśnie z nimi byli utożsamiani pierwsi Europejczycy, którzy pojawili się na terenach Amazonii. Nawiązanie relacji wymaga czasu, niezwykłej delikatności i otwartości ze strony misjonarza.
Rytualne napoje
Wśród mieszkańców dżungli są pewne zwyczaje, które przetrwały do dziś. Jednym z nich jest popijanie masato – napoju, który wyglądem przypomina zielony papkowaty koktajl.
W rzeczywistości to indiańska wersja alkoholu, który przygotowują tylko kobiety. Indianki przeżuwają korzenie juki i wypluwają je do naczynia. Kontakt ze śliną przyspiesza proces fermentacji, dzięki czemu po dwóch-trzech dniach masato jest już gotowe. Innym rytuałem jest stosowanie rośliny o nazwie ahuayasca. Szamani wykorzystują ją, aby połączyć się z duchami przodków. Halucynacje, które pojawiają się podczas transu, traktowane są jako wizje przeszłości i przyszłości. Amazońska dżungla to miejsce, które nie przypomina niczego, co możemy zobaczyć na co dzień w Europie. Nie wygląda już tak dziewiczo jak w czasach sprzed odkryć geograficznych. Cywilizacja położyła na niej swoje macki jak ogromna ośmiornica, której nie da się pokonać. Mimo to Indianie zachowali swoją tożsamość, a ich wierzenia i tradycje przeplatają się z wiarą katolicką, którą przyjęli.