facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - luty
O państwie wyznaniowym i laicyzacji

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



MAMY NOWY TEMAT. Tym razem lewica wrzuciła nam problem rzekomej konieczności rozdziału państwa i Kościoła.

Aby poważnie dyskutować na jakieś tematy, trzeba najpierw ustalić wspólny język i to w miarę możliwości taki, który byłby w stopniu minimalnym zgodny z rzeczywistością. I dokładnie to samo dotyczy dyskusji rozpoczętej przez skrajną polską lewicę na temat rozdziału państwa i Kościoła. Pomysł, by o tym dyskutować, wrzuciła skrajna lewica. A my z prawicy i z Kościoła powinniśmy uspokoić emocje i spokojnie powiedzieć, że na pytanie, czy jesteśmy jej zwolennikami, musimy odpowiedzieć: oczywiście, że tak. Tyle że w Polsce nie trzeba go zaprowadzać. On tu funkcjonuje. Władza nie pochodzi z mianowania duchowieństwa, duchowni nie sprawują władzy państwowej, a mianowania hierarchów wolne są od wpływu państwa. Jednym słowem rozdział pełen. Tyle że lewicy nie chodzi o taki rozdział. Im chodzi o to, by w Polsce zapanowało wykluczenie religii i religijności na modłę francuską, a jeszcze lepiej bolszewicką. Tyle że to nie ma nic wspólnego z rozdziałem. I trzeba to jasno powiedzieć, żeby nie dać się wpędzić w idiotyczną dyskusję.
Warto też przypominać tym, którzy teraz opowiadają się za projektem Barbary Nowackiej, że jest on radykalnie sprzeczny z polską ustawą zasadniczą. W konstytucji (tak, tej uchwalonej wbrew głosom ówczesnej prawicy i podpisanej przez Aleksandra Kwaśniewskiego) w Polsce nie ma mowy o radykalnym rozdzieleniu państwa i Kościoła ani tym bardziej nie ma mowy o „państwie świeckim”. Nasza konstytucja zakłada zasadę autonomii oraz niezależności państwa i Kościoła.
Konstytucja RP nie zakłada koncepcji „państwa świeckiego” ani „radykalnego rozdziału” Kościołów od państwa, ale rozdział przyjazny, zwany też separacją skoordynowaną. Ustawa zasadnicza wprowadza zasadę autonomii oraz niezależności Kościoła i państwa, a nie oddzielenia Kościoła od państwa. Jakby tego było mało mamy w preambule odniesienie do wartości religijnych i chrześcijańskiego dziedzictwa narodowego, a także zapis gwarantujący każdemu, także politykom, urzędnikom państwowym czy nauczycielom, swobodę wyrażania swych przekonań religijnych także w życiu publicznym. Polska ustawa zasadnicza zabezpiecza także wyjątkowy status związków wyznaniowych, który wynika z ich autonomii, a ta z kolei z konieczności zabezpieczenia fundamentalnego prawa człowieka, jakim jest wolność sumienia i religii.
Jeśli lewica chce to zmienić, to zamiast dymić wokół ustawy zwykłej, musiałaby zmienić konstytucję. Ale wtedy, jak rozumiem, KOD, „Gazeta Wyborcza” i wielu obecnych obrońców demokracji zaczęłoby wyć i potępiać Barbarę Nowacką. A może nie? Może w całej tej zadymie, jak zwykle w Polsce, wcale nie chodzi o zmianę czegokolwiek ani o dyskusję, a o rytualne potępienie drugiej, nielubianej strony i przekonywanie, że żyjemy w teokracji (względnie dyktaturze, demokraturze, państwie pozornym – niewłaściwe, w zależności od poglądów, skreślić)?
I żeby nie było, że zauważam tylko winy jednej strony. Ten typ dyskusji, w którym fakty nie mają znaczenia, jest charakterystyczny dla wielu stron. Dotyka on także ludzi Kościoła. Warto więc najpierw doczytać, pomyśleć, a dopiero później się wypowiedzieć. Tak jest bezpieczniej, ale i bardziej chrześcijańsko. 