- Rodzino Salezjańska, czego szukasz?
- Od redakcji
- Bierzmowanie: Pasowanie na rycerza
- UKRAINA: Pozwólcie nam pomagać
- Zambia Upadał i wstawał
- Madagaskar Przetrwać za wszelką cenę
- Boliwia Boliwijska mama
- Na dobrej spowiedzi budujemy u dziecka fundament przyszłego życia
- Wychowankowie na zawsze
- Fundator dzieła salezjańskiego w Polsce. Ks. Wiktor Grabelski SDB (1857-1902)
- Zanim barka zatonie...Czego naprawdę chcemy dla naszych dzieci?
- Jak Bóg stworzył mamę
- JAK WYCHOWYWAĆ CHŁOPCÓW CZĘŚĆ 2 Ochrona chłopców przed utratą wolności
- Kradziony chleb Głupoty
- Jak skutecznie się uczyć? Część 2
- Lekcja 14 Temat: Kary należy stosować roztropnie i z nadzieją.
- Ośli mostek
- Gdy dziecko idzie do spowiedzi
- Walka o stan rodzin w przyszłych pokoleniach
- Odkrywanie wartości życia
Ośli mostek
ks. Marek Chmielewski
strona: 26
Pewien włoski biskup zwykł mawiać, że bierzmowanie to „ośli mostek”. W języku potocznym, wyjaśniał, „ośli mostek” oznacza szczególnie trudną przeprawę przez rzekę.
U początków tego powiedzenia stoi ponoć starożytna legenda o świętym, który mieszkał poza wsią. Aby dojść do kościoła na modlitwę, po zakupy na rynek, z dobrym słowem do chorych, musiał przeprawiać się przez rwący, niebezpieczny potok. Ponieważ trwało to całe lata, był już bardzo zmęczony. Nie chciał jednak porzucić tych, którym pomagał. Wtedy pojawił się diabeł i zaproponował, że chętnie zbuduje niewielki mostek. Postawił jednak jeden warunek: W zamian za zbudowanie przeprawy będzie mógł wziąć w posiadanie duszę tego, kto pierwszy skorzysta z mostu. Święty nad wyraz szybko zgodził się na diabelską propozycję. Zły duch, omamiony wizją wejścia w posiadanie jego duszy, szybko uwinął się z pracą. Wtedy święty posłał na mostek swojego osiołka. Rozczarowany szatan bardzo się zdenerwował i rozsierdzony nie zareagował, gdy osioł przeszedł na drugi brzeg. Odtąd droga przez most była wolna dla wszystkich. Święty ryzykował. Zakładał reakcję diabła, ale nie mógł jej w pełni przewidzieć. To mogło się źle skończyć. Przeważyło zaufanie do Boga. Powierzył się Jego natchnieniu i to pozwoliło mu zwyciężyć próbę i pokonać trudną przeprawę. Na drugim brzegu odnalazł wytchnienie i dawną radość.
Bierzmowanie jest jak „ośli mostek”. To trudna próba. Kandydaci do niego stają się nimi najczęściej dlatego, że nadszedł dla nich taki czas. Oni sami często nie pamiętają już radości I Komunii św., dawno nie byli u spowiedzi, podobnie jak reszty rodziny nie ma ich na mszy w niedziele, wstydzą się wiary i zupełnie nie rozumieją, po co ten cały ambaras. Komu w ich szkole, w najbliższym otoczeniu zależy na ich bierzmowaniu? Wąskie przejście, trudna przeprawa. W owczym pędzie przygotowań, duszpasterskim przymusie rejestrowanym w „indeksach bierzmowanych” łatwo się pogubić. Także radość drugiego brzegu, tego po przeprawie, to dla nich abstrakcja. Nieznany świat. Zanim go posmakują, odchodzą daleko. Odkrywają go nieraz dopiero po latach, umęczeni podróżami po wzburzonych falach życia.
Ks. Bosko miał sposób na „ośli mostek”. W najnowszej biografii Ojca i Nauczyciela Młodzieży (Turyn 2014 r.) pióra Domenico (dziadek), Renzo (syn) i Domenico (wnuk) Agassich znajdujemy zaskakująco proste wyjaśnienie tej kwestii. Aby pomóc młodym przejść „ośli mostek” trzeba stworzyć im środowisko, w którym będą się czuli kochani, akceptowani, bezpieczni, u siebie. Oznacza to, że niemal jednocześnie trzeba im pokazać drogę, powiedzieć, jak mają żyć oraz zaufać im i pozostawić duży margines wolności, spontaniczności, indywidualnej odpowiedzialności. Tak, aby mogli tworzyć, sami wybierać. Drogę pokazywał regulamin oratorium, a podtrzymaniu i rozwojowi odpowiedzialności służyły „towarzystwa”. Pierwszym z nich było „Towarzystwo św. Alojzego Gonzagi” powstałe w 1847 r. Chłopcy traktowali św. Alojzego jako wzór do naśladowania i wpierali się wzajemnie w pracy nad sobą. Towarzystwo było tak popularne, że zapisał się do niego nawet Pius IX, niektórzy kardynałowie i książęta Kamil i Michał Cavour. Członkowie towarzystwa przez sześć tygodni trwali w ćwiczeniach duchowych, modlitwie i pracy nad sobą. W niedzielę poprzedzającą święto św. Alojzego przybył do oratorium arcybiskup Turynu Luigi Fransoni i w kaplicy, w szopie Pinardiego, udzielił bierzmowania ponad 300 chłopcom. Podczas mszy św., siedząc, założył mitrę. Kiedy powstał, uderzył nią w sufit kaplicy, tak że wsunęła mu się głęboko na oczy. Rozbawiło to niezwykle zebranych i samego hierarchę. Po ceremonii chłopcy wystawili sztukę „Kapral Napoleona”. Nikt się nie spostrzegł, a „ośli mostek” był już dawno za nimi. Gdy dziś gubimy się przy „oślich mostach” warto zapytać, co ze środowiskiem, w jakim przychodzi młodym przygotowywać się i przyjmować bierzmowanie. ■