facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - czerwiec
Warto czytać poetów

Tomasz P. Terlikowski

strona: 25



Śmierć Tadeusza Różewicza (to już ostatni z naszych wielkich poetów starszego pokolenia) przypomniała mi, że warto czytać poezję, bo ona – niezależnie od światopoglądu twórcy – zbliża nas do Boga.

I nie jest to przesada, jeśli oczywiście mówimy o poezji rzeczywiście wielkiej, pięknej i prawdziwej. Bóg jako pełnia bytu jest przecież pełnią piękna, prawdy i dobra. A zatem, jeśli poezja jest piękna, prawdziwa i dobra, to nie ma wątpliwości, że zbliża nas ona w takiej sytuacji do Boga. Tak było, przynajmniej w moim przypadku, z wielką poezją Tadeusza Różewicza, który – choć sam wciąż wadził się z Bogiem – potrafił pisać w taki sposób, że otwierało się nad nami, a przynajmniej nade mną, „okno metafizyczne”, które wyraźnie wskazywało na Absolut.
Ateista (przynajmniej w młodości) Różewicz bowiem autentycznie szukał, krzyczał, a czasem tylko wyszeptywał tęsknotę za Bogiem, w którego nie wierzył, nie był w stanie uwierzyć. „Drewniany Chrystus/ z średniowiecznego misterium/ idzie na czworakach// cały w czerwonych drzazgach// w cierniowej obroży/ z opuszczoną głową/ zbitego psa// jak to drewno łaknie”– pisał w „Drewnie”. I choć tekst ten aż tchnie ateistyczną niewiarą, to jest w nim przecież przedświadomość, pragnienie, łaknienie owego drewna. Pragnienie Boga, który został zabity wojną, ale który obecny jest w myślach Różewicza choćby za sprawą matki. Ona przypomina mu Boga, ona sprawia, że on – jak sam przyznaje – bezbożny chce zacząć się modlić.
Ateizm Różewicza nie jest przy tym ateizmem luzackim. On nie uznaje, że nieistnienie Boga jest kwestią rozstrzygniętą, którą trzeba przyjąć. On ma świadomość, że Bóg jest człowiekowi potrzebny, że bez Niego trudno żyć, i choć wciąż na nowo odrzuca Jego istnienie, to jednocześnie żebrze, krzyczy o to, by On się jednak objawił, przyszedł, powrócił. „Największym wydarzeniem/ w życiu człowieka/ są narodziny i śmierć/ Boga// ojcze Ojcze nasz/ czemu/ jak zły ojciec/ nocą// bez znaku/ bez śladu/ bez słowa// czemuś mnie opuścił/ czemu ja opuściłem/ Ciebie (…) zajęty/ roztargniony/ nie zauważyłem twojej ucieczki/ twojej nieobecności/ w moim życiu”– pisał Różewicz. I trudno w tych słowach zauważyć zadowolenie, spokój, syty ateizm konsumpcjonizmu.
Poeta ma także świadomość zagrożeń, jakie kryją się w ateizmie. „życie bez wiary jest wyrokiem/ przedmioty stają się bogami/ ciało staje się bogiem// jest to bóg bezwzględny i ślepy/ swego wyznawcę połyka trawi/i wydala” – wskazuje w wierszu „Kara”. Tam, gdzie brak tego Jedynego, który naprawdę jest Bogiem (nawet jeśli nie jesteśmy w Niego w stanie uwierzyć), bogiem może się stać wszystko. Tyle że w odróżnieniu od tego Jedynego, ono nie jest w stanie dać piękna, szczęścia, życia. A może jedynie strawić i wydalić. I przypomnijmy, pisze to człowiek, który nie wierzy; nie wierzy – by posłużyć się cytatami z jego wiersza – „od brzegu do brzegu” jego życia, „od przebudzenia do zaśnięcia”, nie wierzy „tak otwarcie i głęboko jak wierzyła jego matka”. Nie wierzy, deklaruje, że „nie ma tajemnicy”, i że nie ma na co czekać, a jednocześnie ma świadomość, że ten brak tajemnicy, brak Boga, brak wiary skazuje go na absurd.
Ale ateizm wcale nie kończy drogi myślowej poety z Wrocławia. On, gdzieś pod jej koniec, odkrywa Boga, i choć może nie nazywa go Bogiem chrześcijan, to w jego wierszach zaczyna być dostrzegalny odblask Stwórcy. Może najlepiej widać to w niezwykłym tekście o pomniku Jana XXIII. „Błogosławisz mi/ Tadeuszowi Judzie z Radomska/ o którym mówią że/ jest „ateistą”// ale mój Dobry Papieżu/ jaki tam za mnie ateista// ciągle mnie pytają/ co pan myśli o Bogu/ a ja im odpowiadam/ nieważne jest co ja myślę o Bogu/ ale co Bóg myśli o mnie” ‒ pisał. A te słowa mogą być lekcją także dla nas, świadomych chrześcijan, którzy powinniśmy choćby na moment pomodlić się za duszę poety. ■

Jeśli poezja jest piękna, prawdziwa i dobra, to nie ma wątpliwości, że zbliża nas ona do Boga.