- Żywiołowość, a nie złośliwość
- Od redakcji
- Jak wychowuje sport
- Zambia Wsparcie dla szkoły w Chingoli
- Peru. Schronienie, wyżywienie i edukacja
- Wenezuela. Nasi wolontariusze
- Papież Franciszek: młodość
- Jak uczyć chłopca szacunku dla kobiet?
- Okazywanie szacunku dla drugiej osoby jest równie ważne jak poczucie własnej wartości
- Relikwie dziedzictwo naszej wiary
- Belfer na Facebooku, czyli asystencja w internecie
- Sport u ks. Bosko
- Czas schyłkowy
Papież Franciszek: młodość
Grażyna Starzak
strona: 12
„Przekonanie, że w życiu najważniejsza jest wierność Bogu, wynieśliśmy z domu. Patrząc z perspektywy czasu, widzę, że największe znaczenie dla nas miał przykład kochających się rodziców” – wspomina siostra papieża Franciszka.
Pierwsze słowa papieża Franciszka: „Konklawe miało za zadanie dać światu papieża. Zdaje się, że kardynałowie znaleźli go na końcu świata”. W czasie gdy je wypowiadał – 13 marca wieczorem – „na końcu świata”, w Argentynie, w ojczyźnie papieża, mimo Wielkiego Postu rozpoczął się uliczny karnawał. Ludzie wylegli na ulice. Zapełniły się kościoły. Jeszcze tej samej nocy wokół rodzinnego domu Jorge Mario Bergoglio na przedmieściach Buenos Aires zaczęły się gromadzić tłumy.
Jorge Bergoglio urodził się w dzielnicy Flores
W jej biedniejszej części nad niską zabudową góruje stadion im. Pedra Bidegaina. Miejscowi nazywają go „Gazometr”. Rozgrywa tu mecze Atlético San Lorenzo de Almagro – klub założony przez salezjanina Lorenzo Massę – któremu kibicuje obecny papież. Na początku ubiegłego wieku ks. Massa był idolem chłopców z dzielnicy Flores. To on, obawiając się o ich bezpieczeństwo – grali w piłkę na ulicy – wytyczył boisko na dziedzińcu salezjańskiego oratorium San Antonio, zapraszając ich do siebie. Postawił jednak warunek, że w każdą niedzielę przyjdą za to na mszę. Tak narodził się klub sportowy. Mało kto wie, że ks. Massa wybrał barwy klubowe – czerwoną i niebieską – zainspirowany płaszczem Maryi Wspomożycielki, patronki oratorium. W klubie San Lorenzo grał w koszykówkę ojciec papieża, który był kolejarzem. Maria Elena, jedyna żyjąca siostra Franciszka, 11 lat od niego młodsza, dzieciństwo i wczesną młodość brata zna z opowiadań krewnych. Mówi, że był normalnym, choć chorowitym chłopcem. Często się śmiał i zawsze był radosny.
Miał sporą grupę przyjaciół, z którymi grał w piłkę nożną
„Jorge był dobrym zawodnikiem. Potem, gdy wstąpił do seminarium, wciąż musiał się uczyć. Wpadał tylko w soboty zobaczyć, jak gramy, pozdrawiał nas i biegł dalej” – wspomina na łamach największej argentyńskiej gazety „Clarin” Osvaldo Dapueto, kolega z dzieciństwa papieża. Inni sąsiedzi rodziny Bergoglio też pamiętają, że Jorge rzadziej niż inne dzieci wychodził bawić się na ulicę. Za to więcej się uczył. Ale nawet jemu zdarzało się narozrabiać. Jedna z byłych sąsiadek, Josefina Méndez, pamięta, że piłką stłukł szybę w oknie jej domu. „Nie minęła sekunda, a on już za to przepraszał. Już wtedy miał predyspozycje do bycia świętym” – opowiada kobieta.
Franciszek pochodzi z bardzo religijnej rodziny
Jak wielu Argentyńczyków, papież ma włoskie korzenie. Jego ojciec, Mario Bergoglio, wyemigrował z Półwyspu Apenińskiego do Ameryki Południowej „za chlebem” w latach 20. ubiegłego wieku. Krew piemoncka i genueńska płynie w żyłach mamy papieża, Reginy z domu Sivori. Była osobą tak dobrą i pobożną, że jednej z córek sąsiadów rodziny Bergoglio kojarzyła się z Matką Boską. Maria Elena, siostra papieża, przyznaje, że cała jej rodzina zawsze była dumna ze swego włoskiego rodowodu. „Kilka lat temu razem z Jorge byliśmy w Piemoncie, Turynie, Asti i oczywiście w Portacomaro, skąd pochodzimy. Uważam, że Jorge zawdzięcza swój charakter właśnie korzeniom z tej ziemi, na której żyją ludzie pracowici, zdyscyplinowani i religijni” – podkreśla siostra papieża. Mały Jorge często był pod opieką babci, która pomagała swojej córce w wychowaniu piątki dzieci. „Przychodziła co rano i zabierała mnie do siebie. Właściwie to babcia nauczyła mnie, jak się modlić” – wspominał tuż przed konklawe kard. Bergoglio w jednym z nielicznych wywiadów. Udzielił go radiostacji, której słuchają mieszkańcy slumsów w okolicy Buenos Aires.
był bardzo pobożny
Jego siostra wspomina, że Jorge i jego bracia byli mocno zaangażowani w posługę ministrantów, tak jak ich rodzice w życie parafii. „Przekonanie, że w życiu najważniejsza jest wierność Bogu, wynieśliśmy z domu. Patrząc z perspektywy czasu, widzę, że największe znaczenie dla nas miał przykład kochających się rodziców” – wyznaje Maria Elena. Grzegorz Polak w książce Franciszek. Papież wielkiej nadziei zwraca uwagę, że na kształtowanie się osobowości przyszłego Ojca Świętego i jego formację duchową duży wpływ miał greckokatolicki kapłan ks. Stefan Czmila, późniejszy biskup, obecnie kandydat na ołtarze. To jemu młody Jorge, będąc uczniem szkoły salezjańskiej, codziennie rano służył do mszy, w czasie gdy inni chłopcy w internacie jeszcze spali. Pochodzący spod Medyki ks. Czmila prowadził działalność duszpasterską wśród ukraińskich emigrantów. Odprawiał nabożeństwo według obrządku wschodniego w kaplicy Instytutu Salezjańskiego w Ramos Mejia koło Buenos Aires. Tam, gdzie wraz z bratem uczył się przyszły papież. W salezjańskiej szkole Wilfried Baron do dzisiaj jest lista uczniów, na której widnieje nazwisko Bergoglio. Ze szkolnej dokumentacji wynika, że Jorge był wyróżniany za wzorowe zachowanie. Miał także najwyższe oceny z religii i Ewangelii. Biografowie obecnego Ojca Świętego wspominają również nazwisko innego duchownego, który był dla niego wzorem. To ks. Enrico Pozzoli ze wspólnoty salezjańskiej w Almagro. To on doradził młodemu Bergoglio udanie się aż w góry Tandil w celu podratowania płuc. To pod jego wpływem przyszły papież zdecydował się wstąpić do seminarium w Villa Devoto. O tym kapłanie kard. Bergoglio napisał we wstępie swojej pierwszej książki Medytacje dla zakonników. Wspomina tam, że ks. Pozzoli wywarł duży wpływ na jego życie i że może służyć innym za „przykład służby Kościołowi i konsekracji zakonnej”.
Franciszka nazywa się „maryjnym papieżem”
Od pierwszych chwil pontyfikatu widać, że następca Benedykta XVI za swoją orędowniczkę uważa Maryję. Już podczas pozdrowienia wiernych na placu św. Piotra odniósł się do Matki Bożej, prosząc ją o opiekę. W pierwszym dniu pontyfikatu odwiedził Bazylikę Matki Boskiej Większej. Przed ikoną Maryi, gdzie złożył bukiet polnych kwiatów, przypomniał słowa Pawła VI wypowiedziane w jednym z włoskich sanktuariów maryjnych, że „nie można być katolikiem bez bycia maryjnym”. Pierwsze lekcje pobożności maryjnej Jorge Mario Bergoglio odbierał w domu rodzinnym. Włoscy emigranci przywieźli do Buenos Aires gorącą cześć dla Madonny. W Argentynie mogli jeszcze bardziej żywiołowo manifestować ten kult. Ameryka Łacińska cała jest maryjna. Mówią o tym nawet nazwy tamtejszych miast. Oficjalna, pochodząca z XVI w. nazwa Buenos Aires brzmi w tłumaczeniu na język polski „Miasto Świętej Trójcy i Świętej Maryi od Dobrego Powietrza”. Inne miasto, Rosario, nazwą nawiązuje do Matki Bożej Różańcowej. W mieście Mercedes oddaje się cześć Matce Bożej Łaskawej. Przyszły papież często modlił się przy tych wizerunkach. W narodowym sanktuarium Argentyny w Luján, w którym znajduje się słynąca łaskami figurka Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, wygłosił krótkie, ale mocne w treści kazania. Warto wspomnieć, że w podziemiach tego sanktuarium, wśród kopii wizerunków Matki Bożej czczonych na całym świecie, jest również obraz Jasnogórskiej Madonny. r