- Jezus zatrzymał się w Kakumie
- Od redakcji
- Polska
- MISJA MISJI NIERÓWNA
- Argentyna Kolonie letnie dla dzieci z oratorium w Bahía Blanca
- Peru Jedyne takie miejsce
- JAKI JEST POMYSŁ PANA BOGA na naszą cielesność, na naszą seksualność?
- ŚWIADOME WYCHOWANIE DZIECKA
- 75. rocznica męczeńskiej śmierci Piątki Poznańskiej
- MĘŻCZYZNA PRAWEGO SUMIENIA
- Poradnik małżeński Zdrady małżeńskie
- Nikt nie wraca taki sam
- Aby niczego im nie zabrakło
- Podróż bez biletu powrotnego
- Czy islam jest religią pokoju?
- Uczmy się od Koptów
Podróż bez biletu powrotnego
S. Bernadetta Rusin CMW
strona: 26
Dla wielu z nas pielgrzymowanie jest fascynującą przygodą. Zwłaszcza ten marsz na własnych nogach, w dzień i w nocy, w deszczu i w skwarze, pośród pól i lasów, z rozmywającym się zarysem horyzontu przed oczyma. Pielgrzymka to jeden ze sposobów przekraczania własnych granic i czas, gdy czujemy z całą pewnością, że jest „Ktoś, kto nam skrzydła rozwija”.
W Ewangelii św. Jana, odpowiadając na wątpliwości Tomasza, sam Pan Jezus nazwał siebie Drogą, Prawdą i Życiem (J 14, 6). Do Domu Ojca nikt nie przychodzi inaczej – tylko przez Niego. Ta pewność otwiera bramy nieba. Symbol „drogi” zdaje się ulubionym w duchowości chrześcijańskiej – od pism Ojców Kościoła, aż po dzień dzisiejszy. Ewagriusz z Pontu, jeden z najbardziej znanych mistrzów duchowych IV w., pisze, iż celem człowieka jest „odnalezienie drogi do Boga”. Porównuje on wyjście Izraela z Egiptu z drogą życiową każdego człowieka. Poucza, jak wyjść z niewoli grzechu, przejść przez pustynię, odnaleźć własne miejsce, wejść wolnym do Ziemi Obiecanej, do Jeruzalem – miasta kontemplacji, tam, gdzie można oglądać Boga. Wreszcie, jak stanąć na górze Syjon, gdzie uobecnia się tajemnica miłości Trójjedynego Boga. Kardynał Roger Etchegaray, zapytany przez młodych o świętych Trzeciego Tysiąclecia, powiedział:
„Sądzę, że ich główną cechą jest trzymanie się spraw istotnych aż do końca (...). Nie jest rzeczą najtrudniejszą rzucenie się w przygodę świętości, lecz wytrwanie, jak >w maratonie bez końca wierzcie słowu starego biskupa, doświadczonego w tej duchowej dziedzinie. Iść za Jezusem, aż do stóp Krzyża, a raczej iść za Nim wzdłuż całej Jego drogi, która od samego początku jest drogą Krzyża” (ŚDM 2000). Rok temu papież Franciszek, przywołując echo słów św. Jana Pawła II: „Otwórzcie drzwi!”, powiedział nam, że „Jezus wskazuje drogę tylko w jednym kierunku: wyjść z naszych ograniczeń, z nas samych. To podróż bez biletu powrotnego. Chodzi o to, by dokonać wyjścia z naszego >ja< aby stracić swoje życie dla Niego (por. Mk 8, 35), idąc drogą daru z samego siebie”. „Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie – mówił papież – przymkniętych drzwi, podwójnego życia. Wymaga, by wyruszyć w drogę bez obciążeń, wyjść, rezygnując ze swoich zabezpieczeń, mocni jedynie w Nim” (ŚDM 2016).
Decyzja wędrowania szlakiem Ducha zobowiązuje do wprowadzenia Boga w sam środek życia, wychodzenia z nadzieją i radością poza ciasne mury egoizmu, odizolowania i samowystarczalności. Stopniowo uzdalnia do tego, by być tym, kto otwiera drzwi przed wędrowcem, pielgrzymem, włóczęgą. A gdy ten o ścianę opiera swą kulę i kostur, nie każe mu tańczyć, by tańczącego oceniać i sądzić. Na tej wąskiej ścieżce idą razem ci, których twarze rozjaśnia Boże światło. Mogą milczeć i słuchać siebie nawzajem bez obawy, że jeden drugiemu w ciężkich butach wejdzie do ogrodu duszy, niszcząc delikatne kwiaty jedności i zaufania. Wspólnie, bezpiecznie przejdą wąwozy, góry i doliny, odludzia i pustkowia. „Nie ma żadnego znaczenia to, co nie jest wstępowaniem na górę albo drogą” – pisał w „Twierdzy” A. de Saint-Exupéry (T XXXV; por. też T LVVII). Według autora niewielu jest takich, którzy wybrali Boga i – jak strażnicy – czuwają „na brzegu nocy jak na morzu”. „Świadkowie życia, paleni dotykiem zła”, niosą brzemię za innych. Wiosłują powoli w stronę wstającego świtu, wypatrują odpowiedzi na dręczące wszystkich pytania i czekają wciąż na powrót Oblubieńca (T XXVIII). Wakacje to dobry moment, by odnaleźć w sobie ślady Boga, by obudzić śpiące w nas tęsknoty i wyruszyć na poszukiwania tego, co w nas najpiękniejsze, najgłębiej ukryte. Posłuchać poety, który nawołuje:
Wyjdź wreszcie z Egiptu
Z twojej niewoli,
Z krainy łez
I przez pustynię
Wejdź w krainę Pana,
Rozbij namioty
I obudź jutrzenkę...
(Romano Cornuto)▪