facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - lipiec/sierpień
MISJA MISJI NIERÓWNA

Hanna Przegon

strona: 10



W tym roku 28 wolontariuszy wszystkich oddziałów Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego – Młodzi Światu uda się na placówki misyjne do: Boliwii, Etiopii, Indii, Palestyny, Peru i Tanzanii. Wyjeżdżają, aby swoim codziennym życiem, pracą i uśmiechem dawać świadectwo wiary w Chrystusa.

Dlaczego misja?

Dla niektórych to świetna zapchajdziura na studenckie wakacje. Dla innych okazja do zrobienia czegoś nieszablonowego, bycia podziwianym i być może do zbierania wyrazów wdzięczności od miejscowych ludzi, dla których pojechali pracować. A dla mnie? Chęć wyjazdu misyjnego była we mnie zawsze. Widząc kartki przysyłane przez wujka misjonarza, zawsze chciałam też móc pomagać. Tyle sama dostałam: dom pełen miłości, w którym nigdy niczego nie brakowało, sukcesy w szkole i poza nią, możliwość rozwijania talentów, podróże. Chcę to oddać z nawiązką. Ktoś powie, że w Polsce też są biedne dzieci i tu też można pomagać. Owszem. „Tutaj” też przez cały rok angażuję się w wiele akcji parafialnych, charytatywnych. Ale „tutaj” zawsze się ktoś znajdzie na moje miejsce. Natomiast, żeby pojechać „tam” nie każdy ma możliwość (trzymają nas sprawy zdrowotne, finansowe, sytuacja życiowa). Ja mam to szczęście, że moje podanie o wyjazd na misję zostało rozpatrzone pozytywnie. Uznano, że mogę faktycznie przyczynić się do zmienienia kawałka życia dzieci żyjących „gdzieś tam” daleko.

Dlaczego z salezjanami?

Bo te misje mają wstęp, rozwinięcie i piękne trwałe zakończenie. W innych organizacjach zapisujesz się, wysyłasz CV, wpłacasz wkład własny, dostajesz na maila bilety i lecisz. Na miejscu pomagasz. Potem wracasz szczęśliwie i masz piękne wspomnienia. Z nami jest inaczej.

WSTĘP:
Przygotowania do wyjazdu trwają minimum rok. Cotygodniowe spotkania, miesięczne zjazdy w całej Polsce, niedzielne zbiórki funduszy na misje. Przez parę lat słuchamy świadectw osób, które były na misjach, wiemy „czym to się je”. Słyszymy o pięknych i trudnych chwilach, o gościnności i o chorobach tropikalnych, o zapierających dech widokach i biedzie ściskającej za gardło. Mamy spotkania z lekarzami i księżmi. Zdajemy testy językowe oraz egzaminy z modlitw w językach obcych. Prowadzimy zbiórki funduszy i przedmiotów, które zawieziemy do placówki misyjnej, piszemy do sponsorów. Często odbijamy się od zamkniętych drzwi, a czasem spotykają nas miłe niespodzianki.

ROZWINIĘCIE:
Misja z salezjanami to przede wszystkim pomoc dzieciom: – Dzieciom ulicy (pranie ubrania, opatrywanie ran, chwile zabawy). – Dzieciom w sierocińcach (ubieranie, czesanie, prowadzenie do przedszkola, pocieszanie w smutku i zabawa w radości). – Dzieciom w szkołach (nauka, pomoc w lekcjach, uatrakcyjnienie programu ciekawymi pomocami edukacyjnymi). – Dzieciom na obozach wakacyjnych (nauka, sport, zabawa i dużo tańca). Nasza misja polega na daniu siebie. My spędzamy z dziećmi czas. Jeśli ktoś się spyta, „dlaczego tu jesteś” to odpowiedź jest prosta: „Bo Jezus powiedział, żeby kochać bliźnich i ta wielka miłość kazała mi przyjechać do Was, poznać Was i Wam pomagać”. Nie nawracamy na siłę, tym bardziej że w wielu miejscach zetkniemy się już z chrześcijanami. My ewangelizujemy swoją postawą. Modlitwa przed posiłkiem, codzienna msza św. To pokazuje, jak wiara może być obecna w codziennym życiu.

ZAKOŃCZENIE:
Po powrocie to teraz nasza kolej, by opowiadać o misjach nowym „rekrutom Ducha Świętego”, który przyprowadził ich do salezjanów. Jeździmy do wielu parafii i dzielimy się, czym jest misja. Organizujemy warsztaty, opowiadamy o wierze napotkanych ludzi. W przeciwieństwie do „misji świeckich” nasza misja przynosi największe owoce przez parę lat od powrotu z wyjazdu. Natomiast tak naprawdę to trwa już wtedy do końca życia. Bo misjonarzem się nie bywa. Salezjańskim misjonarzem się jest! ▪