facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2017 - lipiec/sierpień
Polska

Grażyna Starzak

strona: 4



Spanie, gdzie popadnie. Pobudka bladym świtem. Mycie w kubku wody. Asfalt klejący się do stóp.

Sierpniowe pielgrzymki na Jasną Górę bardziej przypominają młodzieżowe rajdy niż pokutnicze wyprawy. Ale ci, których od lat w sierpniu można spotkać na pątniczym szlaku mówią, że nigdy wcześniej nie odczuli takiej bliskości z Bogiem i z drugim człowiekiem jak podczas pielgrzymek do jasnogórskiego sanktuarium. Jasna Góra jest w grupie 20 najważniejszych ośrodków pielgrzymkowych Europy, ale Polaków można spotkać na wszystkich pątniczych szlakach. Prawie sześć milionów rodaków rocznie poświęca urlop lub jego część na pielgrzymkę. Wśród pątników są kobiety i mężczyźni, ludzie starsi i niemowlęta. Robotnicy i profesorowie wyż- szych uczelni. Politycy i celebryci.

● ● ●

W sierpniu na Jasnej Górze można zobaczyć wiele znanych postaci. Z pątnikami z podkrakowskiej Skały chodzi do Częstochowy aktor Jan Nowicki. Gdy poszedł pierwszy raz, w 2007 r., na pytanie, jak się pielgrzymowało, odpowiedział: „Fantastycznie. Ja jestem pierwszy raz i dla mnie to zupełnie coś nadzwyczajnego, coś, co z całą pewnością odkryłem po raz pierwszy. A ja nie jestem jakimś bigotem, żadną dewotką, ja nie jestem facetem, który bez przerwy biega do kościoła i prosi o coś. Raczej staram się dziękować za to, co mnie do tej pory spotkało, a spotkało mnie od losu bardzo wiele pięknych i wspaniałych rzeczy. Reasumując – przyszedłem tutaj po to, aby paść na twarz i żeby zapłakać po raz pierwszy od wielu, wielu lat”. Łukasz, syn Jana Nowickiego, też aktor, ma jeszcze większe doświadczenie w pielgrzymowaniu niż jego ojciec. Kilka lat temu udał się na pielgrzym- kę do Santiago de Compostela w Hiszpanii. – To była potrzeba duchowa – mówił, gdy pytano go, skąd ten pomysł. – Chciałem być po prostu sam ze sobą i szukałem czegoś, co da mi możliwość przemyślenia pewnych rzeczy w spokoju, a jednocześnie pozwoli mi się przemieszczać, bo nie lubię być zbyt długo w jednym miejscu. Przyznam, że to było niesamowite przeżycie, bardzo głębokie – opowiadał po powrocie. Łukasz Nowicki namówił na pielgrzymkę do Santiago de Compostela swojego kolegę po fachu – Krystiana Wieczorka. Aktor z „M jak miłość” przyznaje, że pielgrzymka jest dla niego sposobem, by zbliżyć się do Boga. Inny aktor znany z tego samego serialu – Marcin Mroczek – gdy tylko ma w sierpniu trochę wolnego, pielgrzymuje na Jasną Górę. Wraz z żoną – Marleną Murynowicz – są pewni, że ich półtoraroczny dzisiaj syn jest na świecie dzięki żarliwej modlitwie obojga i pokonaniu 200-kilometrowej trasy z Warszawy na Jasną Górę przez Marcina. Aktor wyruszył do Częstochowy w drugą rocznicę ślubu. – Wkrótce po powrocie z Jasnej Góry okazało się, że żona spodziewa się dziecka, a ciąża jest bezpieczna – zwierzał się dziennikarzom, nie ukrywając swojego szczęścia. Mroczek jest praktykującym katolikiem, w decyzji o uczestnictwie w pielgrzymce nie przeszkodziły mu nawet rekordowe upały.

● ● ●

Pierwsze chrześcijańskie pielgrzymki piesze na ziemiach polskich odbywały się ponad tysiąc lat temu, odkąd do grobu św. Wojciecha udał się cesarz Otto III. Gniezno stało się miejscem pielgrzymowania o zasięgu europejskim. Żaden inny polski święty nie uzyskał takiej międzynarodowej rangi, aż do czasu kanonizacji św. Faustyny Kowalskiej, „apostołki miłosierdzia”, z krakowskich Łagiewnik. Zanim jednak głoszone przez nią orędzie Bożego Miłosierdzia obiegło cały świat, Polacy pielgrzymowali do Tropia nad Dunajcem, gdzie żył i zmarł w 1034 roku pustelnik św. Andrzej Świerad, a także do grobu św. Stanisława Biskupa i Męczennika, św. Jadwigi Śląskiej, św. Kingi i św. Jadwigi Królowej. Wyruszali też na pielgrzymki pokutne za granicę – choć takiej wędrówce towarzyszyło wiele niebezpieczeństw – do Santiago de Compostela, gdzie czczony jest do dziś św. Jakub Większy, do Rzymu, a nawet do Ziemi Świętej. Rozwijający się w Polsce kult maryjny zapoczątkował ruch pielgrzymkowy, który przerodził się w trwającą wieki tradycję. Ogromne znaczenie miały śluby lwowskie złożone w 1656 roku przez króla Jana Kazimierza. Odtąd kult maryjny stał się kultem państwowym, narodowym. Mimo wszechobecnej pańszczyzny nikt już nie śmiał zabraniać chłopom wędrówki do Częstochowy czy do innych sanktuariów maryjnych. Zdaniem prof. Antoniego Jackowskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitnego znawcy turystyki religijnej, na zwyczaj pielgrzymowania „do Matki” nałożyły się też trudne dla Polski okresy polityczne: zaborów i komunizmu. Wówczas piesze pielgrzymki były nie tylko aktem religijnym, ale i demonstracją polityczną. Prof. Jackowski zaznacza, że w wyższych sferach społecznych pielgrzymowanie na Jasną Górę było niemal obowiązkiem. – W XVII–XVIII wieku ktoś, kto nigdy nie poszedł w pielgrzymce, uważany był za dziwaka. Tradycja pieszego pielgrzymowania jest głęboko zakorzeniona w naszych genach – przypuszcza prof. Jackowski. – Nie bez przyczyny Jan Paweł II został papieżem pielgrzymem – podsumowuje profesor.

● ● ●

Co takiego jest w pielgrzymowaniu, że ludzie nie zniechęcają się pomimo trudów? – Znam wiele osób, które od kilkunastu lat uczestniczą w pielgrzymowaniu na Jasną Górę. Ci ludzie mówią, że nie wyobrażają sobie sierpnia bez pielgrzymki. Przyznają, że ta wielka zbiorowa modlitwa na szlaku jest dla nich źródłem duchowej siły. Mówią, że podczas pielgrzymki doświadczają uczucia niezwykłej bliskości z innymi ludźmi – mówi bp Jan Szkodoń. – Pielgrzymka jest dla wielu osób wyrwaniem się z codzienności, która często jest pełna egoizmu i walki. Również w dosłownym znaczeniu tego słowa. W czasie pielgrzymki wchodzi się jakby w inną rzeczywistość, gdzie człowiek człowiekowi jest życzliwy, gdzie ludzie pomagają sobie nawzajem. Bardzo często bywa tak, że znajomości zawarte podczas pielgrzymki są kontynuowane również w późniejszym okresie – dodaje krakowski hierarcha. Według niego przeżycia, jakich się doświadcza na pielgrzymce, to nie jest chwilowe unie - sienie, tylko „duchowy kop” na cały rok. Biskup Jan Szkodoń pielgrzymuje od lat. Gdy był ojcem duchownym w seminarium chodził na Jasną Górę z klerykami. Z krakowską pieszą pielgrzymką chodzi prawie co roku, choć niecałą drogę. Na zmianę z innymi biskupami pomocniczymi dojeżdżają co - dziennie do pielgrzymów. Zwykle wtedy przechodzi z nimi pieszo co najmniej jeden odcinek, często ten ostatni. Wtedy modli się wraz ze wszystkimi i odpowiada na wiele pytań dotyczących wiary, ale także co - dziennych spraw ludzi. Bp Szkodoń przypomina, że w czasach komunistycznych przez wiele lat oficjalne pozwolenie na organizację pielgrzymki miała tylko Warszawa. Wielu ludzi z całej Polski przyjeżdżało więc do Warszawy, aby stamtąd iść na Jasną Górę. – Pamiętam, jak po maturze postanowiliśmy z kolegami zorganizować pielgrzymkę we własnym zakresie. Pojechaliśmy do Częstochowy, pomodliliśmy się i wróciliśmy. Zaraz miałem wezwanie do siedziby Służby Bezpieczeństwa do Nowego Targu i pytanie „kto organizował pielgrzymkę?”. Po - wiedziałem wówczas o sobie i koledze, który podobnie jak ja wybierał się do seminarium. Nam nie mogli zaszkodzić, np. przy przyjęciu na studia – wspomina tamte trudne dla pielgrzymujących lata krakowski hierarcha. Jak mówią księża uczestniczący w pielgrzymkach, to doświadczenie nie tylko dla wiernych, ale również dla nich stanowi „źródło wielkiej siły”. Na co dzień nieraz spotykają się z obojętnością ludzi, boli ich to, że młodzież w szkole czasem zbyt powierzchownie traktuje lekcje religii. Na pielgrzymce są w gronie osób otwartych na wiarę i posługę kapłańską. Nie - którzy zwierzają się, że dopiero w czasie pielgrzymki odkrywają, że ksiądz jest jednak potrzebny ludziom i na nowo odnajdują sens bycia kapłanem.