- Imieniem Boga jest miłosierdzie
- Od redakcji
- Likwidacja gimnazjów będzie korzystna dla wszystkich
- PAPIEŻ FRANCISZEK PO SPOTKANIU Z MŁODZIEŻĄ W POLSCE
- Świadectwo młodej Syryjki z salezjańskiego ośrodka w Aleppo na ŚDM 2016
- W niebie potrzebowali zdolnego designera
- Pomnik młodego Karola Wojtyły z walizką w dłoni ma przypominać, jaki powinien być katecheta
- PRZESŁANIE młodzieży salezjańskiej z Krakowa
- Sześć słów o miłosierdziu: „Rzucił mu się na szyję”
- Zaproszenie
- Poradnik malżeński
- Elementy wychowawcze w biblijnej literaturze międzytestamentalnej cz.1
- Czy przyjęcie pielgrzyma ma znaczenie wychowawcze?
- Pierwsze spotkanie
- System księdza Bosko
- Nauczyciel viator
- Czy istnieją demoniczne zabawki?
- Równia pochyła i in vitro
Pierwsze spotkanie
ks. Piotr Lorek sdb
strona: 25
Jest wrzesień, pierwszy dzień roku szkolnego. Zostałem po raz kolejny wychowawcą klasy gimnazjalnej.
Śledzę z uwagą listę moich przyszłych podopiecznych, niektórych znam z półkolonii i dziecięcego oratorium. Cieszę się, że na tej liście są właśnie tacy, których już wcześniej spotkałem. Jednak zdecydowana większość to osoby, które zobaczę pierwszy raz. Dla mnie to nie debiut, bo już wcześniej pełniłem tę funkcję przez trzy lata. Jednak się przygotowuję i trochę przeżywam, bo zawsze to nowe wyzwanie. A dla moich przyszłych uczniów to w zasadzie wszystko jest nowe i prawie całkiem obce. Zaczynając od nauczycieli, rówieśników z klasy, innych uczniów, kończąc na dużym budynku, w którym niejeden dorosły się zgubił. Spotykamy się w klasie. Wydają się bardzo przestraszeni, zestresowani i niepewni. A jednak niezwykle sympatyczni i pełni życia. Witam się z nimi i, zanim sprawdzę obecność, mówię proste zdanie: – Nie znam was jeszcze, ale już was lubię i cieszę się, że będę waszym wychowawcą. Młodzi gimnazjaliści się uśmiechają, widać lekkie rozluźnienie i pierwsze napięcie opada. Potem poznaję każdego osobiście, próbuję zapamiętać imiona i twarze, słucham uważnie kilku słów, którymi się przedstawiają. Omawiam sprawy organizacyjne, idziemy na wspólną Eucharystię i jadą do domu. W zasadzie tyle z tego pierwszego spotkania. Cała reszta ma się dokonać w czasie lekcji, wycieczek przez trzy lata. I pewnie z taką myślą pozostałbym do dzisiaj, gdyby nie to, co wydarzyło się tego samego dnia po południu. Na swoje pierwsze spotkanie z dyrekcją szkoły, a następnie z wychowawcą, przyszli rodzice. Mnóstwo informacji, spraw organizacyjnych związanych z wycieczką integracyjną, składkami, wyborami rady klasowej, pytań rodziców dotyczących zasad panujących w szkole itd. Po zakończeniu zostaje kilka osób na bardziej osobiste rozmowy i dopowiedzenia. Podchodzi małżeństwo i mówi: – Bardzo dziękujemy, że ksiądz powiedział na pierwszym spotkaniu z uczniami, że ich lubi. Nasz syn jutro pójdzie chętnie do szkoły, pierwszy raz od kilku lat. Bardzo się zdziwiłem, ale też ucieszyłem. To proste zdanie wyrażone szczerze, bo tak naprawdę byłem do nich nastawiony, tak wiele znaczyło. Ten chłopak od tego momentu uczył się w naszej szkole przez 6 lat, bo po gimnazjum kontynuował naukę w salezjańskim liceum. A wszystko zaczęło się od prostego: lubię was. To pierwsze spotkanie jest niezwykle istotne. Ono wyznacza pewien szlak, otwiera drzwi i zaprasza gościa do środka, by wszedł i się rozgościł. Na kartach Ewangelii możemy podziwiać samego Mistrza z Nazaretu, który w niezwykły sposób powołuje, nawraca, uzdrawia. I ludzie idą za Nim, bo nikt ich wcześniej tak nie potraktował. I wystarczyło jedno spotkanie, spojrzenie, gest, słowo, by życie nabrało nowego blasku. Odtąd dla ludzi jest jasne: idą za Jezusem, bo On potraktował ich z miłością. Dar pierwszego kontaktu miał z pewnością ks. Bosko. Dla każdego chłopaka spotkanie z nim oznaczało początek wielkiej przygody. Jak on musiał patrzeć na człowieka, jak serdeczny mieć wyraz twarzy, głos, spojrzenie, że młody urwis chciał przyjść po raz kolejny do oratorium. Takim pierwszym spotkaniem z ks. Bosko zaskoczeni byli mały rozrabiaka Michał Magone i spokojny Dominik Savio. To niesamowity dar salezjańskiej pedagogii: życzliwe i serdeczne przyjęcie, które jest zaproszeniem do dalszej drogi. „Wystarczy, że jesteście młodzi, abym was bardzo kochał” – mówił ks. Bosko. ▪