- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Radykalna przemiana
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - 100-LECIE ŚMIERCI BŁ. KS. MICHAŁA RUY SDB. Wielki nieznany
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Każdy jest powołany do wielkiej miłości
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Nie urodziłem się w koloratce
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Asymetria świętości
- ROZMOWA Z... Kapłan - grzesznik powołany do świetości
- POD ROZWAGĘ. Byłam u wróżki
- POKÓJ PEDAGOGA. Strach nie jest zły
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Koncepcje etyczne
- DUCHOWOŚĆ. Przewodnicy
- MISJE. Wspomnienie
- MISJE. Wolontariusze z Oświęcimia
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Księga natchniona
- PRAWYM OKIEM. Banalność zła
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
W naszym domu nie ma telewizora. I da się z tym żyć. Ale jest komputer, a życie w jego obecności jest jednak ciut bardziej utrudnione. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy roszczą sobie do niego prawo i uważają, że to ich własność. Pan domu dochodzi swoich praw pod pretekstem „narzędzia pracy”. Dzieci miałyby zdecydowanie większą siłę przebicia, gdyby postanowiły działać wspólnie. Całe szczęście, że w tym konkretnym przypadku na pakt o nieagresji nie ma widoków: Seweryn uwielbia „Kacze opowieści”, a Olgierd dałby się pokroić za „Brygadę RR”.
Walki o bajkę trwają tak długo, że czasu wystarcza na zajęcie strategicznej pozycji na krześle. Taaak, odpalamy edytor tekstów, herbatka stoi, można przystąpić do pisania, w tym odcinku o śniegu będzie, o sankach... Halo, czyje to biodro spycha mnie z krzesła cichaczem?
– Mama, my się już dogadaliśmy, najpierw brygada, jeden odcinek, a potem o kaczkach odcinki.
– Ale teraz moja kolej, muszę napisać artykuł – z trudem udaje mi się zachować spokój.
Olgierd jednak stoi wciąż obok, natrętny jak mucha. Nie pozbędę się go. Trzeba się jakoś dostosować. Postanawiam ignorować muchę. Pełne skupienie. Zaczynam: „Sobotnie popołudnia...”.
– Mama, ja będę ci siedzieć na kolanach...
Czuję, że czas na najbardziej piorunujące spojrzenie z całego arsenału spojrzeń. Takie, które dosłownie zmraża. Nie działa? Jak to!? No nie działa! Olgierd ignoruje mnie zupełnie.
– No dobra, właź – poddaję się, skoro jest to jedyny sposób, żeby napisać coś w spokoju. Siada, wierci się, moje palce na klawiszach, Olka palce na moich i dociskamy… Zgubiłam już zupełnie wątek. Trzeba się skupić. Dam radę, dam radę...
– Mama, a może ja ci napiszę?
– Aaaaa! – nie wytrzymam. – Do łóżek, ale już!