Nie był mi potrzebny
Lulu
strona: 12
Jeszcze nie tak dawno powiedziałabym, że Bóg nie odgrywa w moim życiu żadnej znaczącej roli, a jeśli już, to z całą pewnością jest odpowiedzialny za całe zło i cierpienie, które mnie dotyka. Czeka tylko na moje potknięcie, aby zaraz móc mnie ukarać. Długo nosiłam taki właśnie obraz Boga w sobie i coraz bardziej się od Niego oddalałam. Nie był mi potrzebny. Na taki stan rzeczy miała wpływ także sytuacja w moim domu.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, mimo to Bóg nigdy nie stanowił tematu naszych rozmów, rozważań, a nasze spotkania z Nim ograniczały się do niedzielnych Mszy św. Poza tym żyłam w ciągłym konflikcie z ojcem, który z czasem tylko się zaostrzał i sprawił, że czułam się kompletnie bezwartościowa. Nie potrafiłam zrozumieć i dostrzec, że jest ktoś, kto mnie może kochać bez względu na to, jaka jestem. Pojmowanie Boga jako kochającego i miłosiernego Ojca było poza moim zasięgiem. Kompletna abstrakcja!
Zaczęłam szukać jakiegoś sposobu oderwania się od tego wszystkiego. Opuszczałam Msze św. Większość wolnego czasu spędzałam ze znajomymi w dyskotece, topiąc smutki w alkoholu i odpalając jednego papierosa od drugiego. To była ucieczka od nieciekawej, pełnej problemów, codzienności. To jednak nie pomagało na długo i przyszedł czas, kiedy kompletnie się załamałam. Wszystko, co się działo wokół mnie (szczególnie sytuacja w domu) zaczęło mnie przerastać. Czułam, że sobie nie poradzę z tym wszystkim, a że jak trwoga to do Boga, więc znowu zaczęłam bywać w kościele (choć prawdę powiedziawszy początkowo bez większego przekonania, że tutaj mogę znaleźć pomoc).
Bóg jednak o mnie nie zapomniał! Postawił na mojej drodze kapłana, dzięki któremu zaczęłam poznawać Boga, doświadczać Jego miłości i rozumieć sens cierpienia. Problemy w domu nagle nie zniknęły, ale wiara sprawiła, że zobaczyłam je w innym świetle. Zrozumiałam, że Bóg podarował mi nowe życie, którego nie chciałabym zmarnować.
Teraz, patrząc wstecz nie potrafię już zrozumieć, jak mogłam odrzucić tę ogromną miłość Ojca.