- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Ziarno staje się drzewem
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Propozycja wychowawcza św. Jana Bosko
- GDZIEŚ BLISKO. Salezjańskie dzisiaj
- ROZMOWA Z... Falstart z happy endem
- DUCHOWOŚĆ. Kara Boża
- DUCHOWOŚĆ. Miłość w nadmiarze
- POD ROZWAGĘ. Bioenergoterapia
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Ksiądz Jan Bosko wzór wychowawcy konspekt spotkania w grupie lub katechezy
- MISJE. Z Dar es Salaam
- MISJE. Portal i radio globalnego zasięgu
- MISJE. Zapraszam na misje do Angoli
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Kto ocalił jedno życie, ratuje cały świat
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
mama Ania
strona: 21
Zupełnie nie rozumiem, skąd te plotki. Ja im nic nie mówiłam o czyszczeniu butów! Ani słowa o słodyczach w kozakach! A tu nagle, w przeddzień św. Mikołaja oznajmiają chóralnie, że Mikołaj wkłada prezenty tylko do czystych butów. Cóż… wracając z pracy wyręczam świętego i kupuję pełną gamę różnych czekoladek. W domu jakoś wszyscy omijają temat… Wieczorem łobuzy pakują się do łóżek, czytam bajkę, gaszę światło i… spod kołdry Seweryna słyszę jednak:
S.: Mama, ale ja nie wyczyściłem butów...
– Teraz Ci się przypomniało? No dobra, wstawaj i leć na dół szorować.
Wiadomo, to reakcja łańcuchowa, za Sewerynem wynurza się Olek. Kapcie, szlafrok, zanim odnajdzie wszystkie auta, bez których nie może się obejść, zanim poupycha je w kieszeniach...
S.: Mama, a którą szczotką? – dopytuje starszy z korytarza.
Mam wizję: w szafce szczotek kilka, ale pasta jedna, w dodatku czarna... kozaki pomarańczowe... tapeta beżowa... mam złe przeczucia, mam bardzo złe przeczucia!
– Olek, szybciej – poganiam. Olek jednak poszukuje niewzruszony siódmego resorka pod łóżkiem. Podejmuję natychmiastową decyzję: wolę uspokajać wrzeszczącego Olgierda, niż tapetować korytarz, więc pędzę na dół. Za plecami wzrasta ilość decybeli. Dobiegam, uff, jak dotąd wypastował sobie tylko ręce i pidżamę. Nic to, jak nie doszoruję, to pasta zejdzie razem z naskórkiem, a pidżama... no cóż, Olgierd odziedziczy o jeden ciuch mniej.
Rano, zanim otworzyłam oczy, już słyszę tupot na schodach i krzyk:
O.: O rany jednak był tu! O rany, w mamy butach też!!!
Ależ miłe zaskoczenie – cały karton Ptasiego Mleczka! Mniam! A może by tak tym razem się nie podzielić..?