Właśnie przeżyliśmy w szkole wywiadówkę. U nas, w Krakowie rok szkolny jest podzielony na 4 okresy. Właśnie zakończył się pierwszy z nich. Jak co roku też musiałem od samego początku tłumaczyć niektórym rodzicom na czym polega szkolna katecheza. Oczywiście są oceny, są piątki i czwórki, ale są też i niższe – trójki i dwójki. I jak co roku, ten sam dziwny argument: „Są niskie oceny i to zraża dzieci do religii”. Dziwne, że jak są niskie oceny z matematyki, albo z polskiego, to zamiast się zrażać, starają się je poprawić. Przychodzą i pytają: co mogę zrobić, żeby się nauczyć tego, czego nie umiałem. Analogicznie wypadałoby też potraktować szkolną katechezę. Nie idzie komuś? Ocena nie jest zadowalająca? To trzeba się po prostu nauczyć. Cóż w tym dziwnego? Jeżeli jest zadana jakaś lektura poszerzająca horyzonty rozumienia wiary, to trzeba ją przeczytać i zapamiętać to, co w niej jest, tak aby tą wiedzą można się było wykazać w odpowiedniej chwili.
Racjonalność wiary dla mnie oznacza: po pierwsze zdolność do dojrzałego i jasnego komunikowania innym ludziom tego w co wierzę, czyli swoich przekonań religijnych. Po drugie – zrozumienia podstawowych pojęć opisujących, czy też wyrażających doświadczenie religijne. Są to na przykład odpowiedzi na takie pytania jak: Kim jest Bóg? Jaki jest obraz Boga w innych religiach? Co to znaczy „kochać” Boga, bliźniego, siebie? Jak interpretować Pismo Święte? Co to jest modlitwa i jak się modlić? Czym jest niebo, do którego mamy nadzieję się dostać? I wiele innych pytań, na które nie znajdziemy odpowiedzi na drodze intuicji, albo tzw. „normalnego” uczestnictwa w życiu wspólnoty parafialnej. Katecheza ma na celu doprowadzenie ochrzczonych do pogłębionego rozumienia: Kościoła, życia duchowego, a przede wszystkim osoby Jezusa Chrystusa i jego ewangelii. Dlatego też domaga się ona prowadzenia racjonalnego dyskursu, a co za tym wysiłku intelektualnego w postaci lektury, namysłu, dyskusji i próby formułowania własnych opinii i poglądów w świetle wiary, którą wspólnie wyznajemy. „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” – zachęca nas św. Piotr w swoim pierwszym liście. Ta gotowość nie bierze się tylko z samego przeżycia i biernego uczestnictwa. To jest owoc cierpliwego poszukiwania prawdy i systematycznego namysłu nad tym, czego doświadczam we wierze. Zgoda, że w wielu przypadkach to doświadczenie wiary jest słabe, albo zdeformowane, ale JAKIEŚ JEST Od niego można zacząć i ono domaga się wyjaśnienia.
Stąd mój gorący apel do wszystkich rodziców. Domagajcie od katechetów, żeby uczyli wasze dzieci. Żeby na szkolnej katechezie mogły one poznać i zrozumieć Chrystusa, Jego ewangelię i Kościół. A może sami przy okazji zaglądając do ich podręczników i zeszytów dowiecie się czegoś nowego, co ożywi i zainspiruje Wasze osobiste poszukiwania w tej dziedzinie?
powrót