I mamy wakacje. Dość już nauki. Dość szkoły. Czas na zasłużony odpoczynek. Czy zasłużony? To pewnie zależy od ocen na świadectwie. Zapewne sumienie każdemu podpowie właściwą odpowiedź. Dla dzieci dwa miesiące czasu wolnego. Nie za dużo? To zależy, co się stanie z tym czasem. Najgorsze co może się stać, to nic. Upojenie bezczynnością płynącą ze świadomości, że wreszcie nic nie muszę. Nie muszę iść do szkoły, odrabiać lekcji, czy uczyć się na kolejny sprawdzian. Pokusa czasu wolnego, czyli „nicnierobienia” uderza ze zdwojoną siłą. Można oczywiście jej ulec, ale czy wtedy odpoczynek będzie udany?
Rodzice zapewne mogliby zaświadczyć, jak wiele zabiegów potrzeba, aby udał się wakacyjny wyjazd rodzinny. Trzeba tyle rzeczy zaplanować, przewidzieć, ogarnąć. Bywa, że już pół roku wcześniej należy zarezerwować miejsce pobytu. Trzeba z grubsza się zorientować, co tam można zobaczyć, zwiedzić, z jakich atrakcji warto skorzystać. Mam nadzieję, że w chwili, kiedy Szanowny Czytelnik ma w ręce wakacyjne wydanie naszego pisma, wszystko ma już przemyślane i zaplanowane? Może w tym planie są też takie punkty jak: obiad w dobrej restauracji, wieczorny grill na łonie przyrody, zażywanie morskiej lub słonecznej kąpieli, albo fascynująca lektura. Co roku spędzam jakiś czas u krewnych na wsi. Urządzamy sobie wieczorem kino na wolnym powietrzu. Wystarczą: projektor, większy kawałek białej tektury na ekran, dwa dobrej jakości głośniki, laptop i mamy kino. Czemu nie? Konsumpcja ma bowiem swoją wartość. Ta w wymiarze kulinarnym przywraca siły i pozwala cieszyć się darem smaku. W wymiarze duchowym oczyszcza psychikę i porządkuje emocje. Żeby w ogóle przetrwać – trzeba konsumować. Tylko, czy to wystarczy?
Jest jeszcze takie ludzkie działanie, które właściwie działaniem nie jest, a nie mniejszą przynosi korzyść i satysfakcję – to kontemplacja. Różni się ona od konsumpcji tym, że w niej radość czerpiemy nie z użycia danej rzeczy, ale z zachwytu nad nią samą. Niestety, w dzisiejszym świecie liczy się przede wszystkim to, żeby jak najwięcej i jak najintensywniej konsumować. Jednak konsumpcja wymaga nie mniej wysiłku niż praca. Dlatego po urlopie możemy być jeszcze bardziej zmęczeni niż po pracy. Cóż to bowiem za urlop, po którym trzeba odpocząć? Rozsądna konsumpcja pozwala wzmocnić organizm i odzyskać siły. Po niej powinien przyjść czas na kontemplację, czyli na ogląd otaczającego nas świata. Trzeba zatrzymać się i posłuchać innych, a może przede wszystkim „swoich”: żony, męża, dzieci?
W wakacje jest czas na to, aby świat do nas przemówił. Trzeba zamilknąć, aby go usłyszeć. Milczenie uruchamia słuch. Lubię chodzić po lesie. Nie ma tam ciszy. Szumią drzewa, śpiewają ptaki, ale to nie jest hałas, bo ten jest dziełem cywilizacji. Czy podobne brzmienie słów „hałas” i „chaos” nie wskazuje na podobieństwo ich sensu? Hałas generuje chaos, choć bywa też i odwrotnie. Hałas, w którym żyjemy na co dzień, nie pozawala nam zapanować nad chaosem w naszym sercu. Lekarstwem jest cisza. Warto od czasu do czasu jej zażyć.
powrót