Piszę te słowa „będąc do dyspozycji”. Właśnie dziś jest w naszej szkole wywiadówka.
Chociaż to przede wszystkim wychowawcy dźwigają na swoich barkach ciężar bezpośredniego kontaktu z rodzicami, to jednak inni nauczyciele też „są do dyspozycji”, a pośród nich i ja – katecheta. Kiedy rodzic szuka kontaktu z nauczycielem na wywiadówce? Rzadko wtedy, gdy wszystko jest dobrze. Przeważnie potrzebna jest taka rozmowa, gdy pojawiają się problemy: wagary, złe zachowanie na lekcji albo zagrożenie oceną niedostateczną na koniec roku. Często powtarzam, że nie istnieje młodzież, która nie sprawia problemów wychowawczych. Może w powieści albo w filmie można kogoś takiego wymyślić, ale w realnym życiu?
Kiedy wspomnimy własną młodość i nasze dorastanie, przekonujemy się, że –niestety – historia lubi się powtarzać. (…) Przerywam na chwilę pisanie, ponieważ właśnie podchodzi do mnie jeden z rodziców. Jak się okazało, uczę jego syna, który jest w pierwszej klasie liceum. Po krótkiej wymianie zdań dowiaduję się, że znamy się jeszcze z czasów, kiedy studiowałem w seminarium. Minęło ponad 20 lat. Głupio się przyznać, ale skojarzyłem go dopiero po kilku minutach… Toczy się sympatyczna rozmowa w miłej atmosferze. O, gdyby tak wyglądały wywiadówki… Niestety, zdarza się również, że rodzice, będąc święcie przekonani o niesprawiedliwości, która rzekomo dzieje się ich dziecku, przyjmują postawę zgoła odmienną. Nie twierdzę, że nauczyciele są nieomylni i nigdy nie popełniają błędów. Jednak, zanim odsądzimy ich od czci i wiary, warto najpierw przyjrzeć się faktom. Przekonanie o tym, że dziecko nie popełnia błędów, zawsze dobrze się zachowuje i wszystko umie, pozostaje często w sferze życzeń i domniemań, a nie faktów. Warto więc studzić emocje i to po obu stronach. Najpierw trzeba wspólnie, spokojnie i z roztropnością, rozeznać sytuację, zmierzyć się z faktami i odważnie spojrzeć prawdzie w oczy. Potem dopiero można podjąć odpowiednie kroki. Ważna jest koordynacja działań tak, aby dziecko wiedziało i czuło, że między rodzicami a nauczycielami istnieje pozytywna solidarność. Potrzebny jest dialog i wzajemne poszanowanie kompetencji. Przecież chodzi nam o dobro dziecka, które zostało przez Pana Boga raz na zawsze dane rodzicom, ale też przez jakiś czas powierzone nauczycielom, aby ci mogli mu pomóc w stawaniu się dorosłym. Warto o tym pamiętać, szczególnie pod koniec roku szkolnego, kiedy może niewiele można jeszcze zmienić czy poprawić. Może dzięki temu spotkaniu start we wrześniu, w kolejnej klasie, będzie bardziej udany niż w tym roku?
Minęła godzina. Dalej pozostaję „do dyspozycji” i nie wiem, co mnie jeszcze dziś spotka albo może, kogo dzisiaj spotkam? Obserwuję przechodzących korytarzem rodziców. Niektórzy z nich wyglądają na trochę zagubionych, ale to mnie nie dziwi. Rodzice mają prawo do niepewności, tym bardziej że po spotkaniu z księdzem dyrektorem idą na rozmowę z wychowawcą, a tam nie będzie już spraw ogólnych, ale szczegóły dotyczące ich dzieci. Myślę, że dla wielu ojców i matek obawa przed tym, czego mogą się dowiedzieć na wywiadówce o swoim dziecku, jest mocno stresującym przeżyciem. Może dlatego, że w dzieciach, tak jak w lustrze, widzą własne odbicie, swoje nadzieje, oczekiwania, a także porażki i klęski?
Jeszcze około godziny spędzam w pokoju nauczycielskim. Czekam „pozostając do dyspozycji”, ale nikt mnie nie szuka. Wspominam z polonistami „Ziemię obiecaną” Andrzeja Wajdy – arcydzieło polskiego kina. Potem rozchodzimy się do domów. Miasto powoli otula spokojna noc. Czy będzie spokojna dla uczniów, kiedy rodzice wrócą z wywiadówki do domu?
powrót