numer marcowy 2014
Sakrament, który uzdrawia
Z ks. dr. Krzysztofem Wonsem SDS, znanym i cenionym rekolekcjonistą rozmawia Grażyna Starzak
- Z badań przeprowadzanych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że 80 proc. Polaków spowiada się przynajmniej raz w roku. 60 proc. spowiada się częściej – kilka razy do roku lub nawet, co miesiąc. Czy, w opinii Księdza Doktora, statystyki dotyczące sakramentu pokuty są zadowalające?
- Statystyki można interpretować w różny sposób. Mamy liczby i pojawia się pytanie, co one oznaczają. Ludzi deklarujących się jako wierzący mamy ponad 90 proc. i może się pojawić pytanie, co z pozostałymi. Ja jednak widziałbym to inaczej. Ucieszyłbym się, że aż tak dużo Polaków korzysta z sakramentu pokuty przynajmniej raz w roku. Innym pytaniem byłoby, jakie jest podejście każdego z tych, którzy korzystają ze spowiedzi świętej do tej praktyki religijnej. Czy zdajemy sobie sprawę, że ma ona ogromny wpływ na nasze życie, czy wierzymy głęboko w to, zwłaszcza, gdy chodzi o praktykowanie sakramentów św., że są to szczególne przestrzenie działania łaski Bożej. Bóg zawsze pragnie dla nas dobra, chce nas wychowywać na swoje dzieci. Nawiązując do pytania, warto się zastanowić, czy od liczby korzystających z sakramentów nie jest ważniejsze to, na ile przez to stajemy się społeczeństwem chrześcijańskim. To jest pytanie otwarte. W tym miejscu można prowokacyjnie postawić pytanie – czy w Polsce mamy problem ludzi, którzy mówią – jestem wierzący a niepraktykujący, czy mamy problem poważniejszy – ludzi praktykujących, a niewierzących. To jest problem o wiele głębszy. Wiara nie polega, bowiem jedynie na praktykowaniu. Wiara to coś więcej niż religijność. Być religijnym nie zakłada od razu być wierzącym. Może też oznaczać, że w tych praktykach, w spowiedzi św. na przykład, nie ma żywego kontaktu z Bogiem. Jeżeli chodzi o statystyki można się cieszyć, bądź też smucić. Zależy jak na to spoglądamy. Można pójść w propagandę sukcesu i mówić, że jest bardzo dobrze. Można też spojrzeć inaczej i dostrzec, że przybywa także niepraktykujących.
- Bł. ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. Faustyny, pisał, że „spowiedź dzieci odgrywa pierwszorzędną rolę w ich wychowaniu, ponieważ łaska sakramentalna i rady spowiednika zarówno podnoszą z upadku, jak i zabezpieczają przed nimi na przyszłość oraz usuwają braki w formującym się charakterze młodych obywateli”. Dlatego – apelował – abyśmy „pilnie czuwali”, by dzieci „spowiadały się należycie”. Czy Ksiądz zgadza się z tą tezą?
- Oczywiście. Należałoby się zastanowić nad tym, jak dzisiaj z tym przekonaniem, z tą tezą, dotrzeć do rodziców. Dzieci będą się spowiadać „należycie”, gdy nauczą ich tego rodzice, gdy matka i ojciec dadzą im dobry przykład i będą się „należycie” spowiadać. Obawiam się, że rodzice, często nie dostrzegają faktu, że dziecko już w łonie matki chłonie, asymiluje to, czym ona żyje, jakie są jej relacje z mężem, ojcem, jak się modli, a później, jak mówi dziecku o Bogu, kim jest w dla tej rodziny Bóg. Ta bodaj najważniejsza katecheza przed spowiedzią. Katecheza, do której rodzice muszą być dobrze przygotowani. Jeśli, bwoiem, dziecko od małego słyszy: „przestań, nie rób tego, bo Bóg cię ukarze”, albo „zobaczysz, zapłacisz za to”, to chociaż rodzice, wypowiadając te słowa, mogą mieć najlepsze intencje, nie można tego pochwalać. Chcąc nie chcąc przedstawiają dziecku Boga, jako tropiciela naszych grzechów, kogoś, kogo należy się bać, kogoś, kto skarci, kto dopadnie mnie i wtedy za swoje grzechy zapłacę. Taki sposób postępowania powoduje, że wychowujemy dziecko do lęku przed Bogiem, a nie do miłości do Boga. Proszę zauważyć, że pierwsze słowa modlitwy rozgrzeszenia zaczynają się od słów „Bóg Ojciec miłosierdzia” – to jest genialne w katechezie Kościoła, w pedagogice Kościoła, że pierwsze, na co zwraca uwagę Kościół spowiadającemu się to jest Bóg Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna.
- Przypomnijmy, co to znaczy „spowiadać się należycie”. Podejrzewam, że nawet nie każdy dorosły katolik jest świadomy tego, jak powinna wyglądać „dobra spowiedź”……
- Ludzie sami przyznają, że nie wiedzą. Często mówią „proszę ojca, proszę mi pomóc”, zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzą do spowiedzi z większą świadomością, z większym wyczuciem, że to dla nich bardzo ważny moment. Wtedy zaczynają od prośby o pomoc. W czasie rekolekcji, gdy mówię do kapłanów o tym sakramencie, staram się im uprzytomnić, że spowiedź to wyjątkowa sytuacja, bo być może człowiek, który podszedł do konfesjonału, ma jedyną okazję by raz w roku spotkać się w Kościele z Jezusem w sposób tak osobisty. Apeluję do nich, żeby robili wszystko, aby to spotkanie odbyło się w klimacie miłości.
Wracając do pytania. Jak powinna wyglądać dobra spowiedź? Kościół daje pięć warunków przystępującym do tego sakramentu. Pierwszym warunkiem jest to, z czym zarówno dzieci jak i dorośli mają zawsze największe problemy. To jest ta modlitwa, z której często szybko rezygnujemy, bo ona sprawia duże trudności – modlitwa rachunku sumienia. Tymczasem ów rachunek – czyli rozeznanie sytuacji mojego sumienia, w jakim miejscu życia się znajduję, kim jestem wobec Pana Boga, to jest bardzo ważne przy spowiedzi. Drugi warunek to oczywiście żal za grzechy. Najbardziej istotne tutaj jest to, że dotykamy samego rdzenia swojego spotkania z Bogiem miłości. Jeśli moja relacja z Nim nie jest wynikiem lęku, strachu, wtedy spowiedź będzie przeżywana na głębszym poziomie. Wiem, że ranię Go, ranię też siebie, tak jak w relacjach międzyludzkich. Żal za grzechy rodzi się, jako naturalna konsekwencja tego, co uczyniłem. Często przy różnych okazjach powtarzam, że świadomość własnej grzeszności zależna jest od osobistej świadomości Bożej miłości. Im głębsze doświadczenie Bożej miłości, tym głębsze doświadczenie własnej grzeszności. Później jest sama spowiedzi św. My w Kościele katolickim mamy tę dobrą tradycję spowiedzi usznej. To jest coś, co jest szczególnym darem, Bożym darem w Kościele. Wyznając Bogu grzechy za pośrednictwem kapłana realizuje się najgłębsza nasz potrzeba wewnętrzna - potrzeba miłości. Ona się spełnia w bardzo osobisty sposób.
Postanowienie poprawy to następny warunek dobrej spowiedzi. Wiąże się z poprzednimi, bo jeśli żałuję za popełnione grzechy, to znaczy, że chcę żyć po nowemu, inaczej niż dotąd. Z niepokojem obserwuję w dzisiejszym świecie ponure zjawisko, które nazywam „ukrytym podziwem dla grzechu”, wręcz nawet fascynacją grzechem. Często może być tak, że spowiadamy się, ale nie mamy w sobie przekonania, że to, co robimy jest złe, spowiadamy się „z czegoś”, bo Kościół każe się „z tego” spowiadać. Gdyby zapytać spowiadających się, czy naprawdę chcą z przywiązania do tego czy innego tego grzechu zrezygnować, myślę, że wielu miałoby problem z odpowiedzią. Nie chcę generalizować, ale podejrzewam, że rezygnacja z przywiązania do grzechu to dla wielu ludzi bardzo trudna sprawa. Zadośćuczynienie – to kolejny, ważny warunek dobrej spowiedzi, o którym nie możemy zapomnieć, bo my wszyscy jesteśmy jak naczynia połączone. Zło jednej osoby oddziałuje na drugą, pozostawia po sobie rany. Jeśli jest rana, która powoduje ból, cierpienie w drugim człowieku, to trzeba robić wszystko, żeby się zabliźniła. Trzeba czynić zadość z powodu uczynionej krzywdy.
- „Nieraz nawet sami kapłani nie zdają sobie sprawy z wychowawczych wartości sakramentu pokuty, który przewyższa wszystkie inne środki wychowawcze, o ile on jest należycie odprawiony” – pisze dalej w „Przeglądzie Katechetycznym” z 1948 r. ks. Sopoćko. Ma rację?
- Zdecydowanie tak. Nie ma sytuacji bardziej wychowawczej, często będącej początkiem przełomu w naszym życiu, niż sakrament pokuty. W sakramencie pokuty spotykamy się z Bogiem w tych momentach życia, które objawiają ponurą prawdę o naszym grzechu, o naszej biedzie, o naszej słabości. To są momenty, sytuacje, które nas niszczą. Grzech niesie śmierć – mówi Biblia. Może nas jak rak toczyć od środka. Dlatego to spotkanie jest tak istotne, bo ono jest spotkaniem z Ojcem Miłosierdzia, który nie przestaje nas kochać także w biedzie, grzechu, słabości i więcej – pierwszy podaje dłoń, by wyprowadzić nas z otchłani grzechu. My, jako kapłani mamy być znakiem objawiania się takiego Boga. To jest niezwykle istotne. Papież Franciszek mocno podkreśla, żebyśmy my, księża, pomagali ludziom zauważać znaki dawane przez Boga Miłosierdzia. Kiedy kapłan udziela rozgrzeszenia to mówi: „niech Ci Bóg udzieli przebaczenia i pokoju”. Kościół modli się, więc nie tylko o przebaczenie dla nas, ale i pokój wewnętrzny, o to, żeby Bóg, zabierając nam nasze grzechu, również leczył rany po grzechu. Bo spowiedź święta jest sakramentem pojednania z Bogiem i uzdrowienia. W czasie spowiedzi Bóg nas też uzdrawia. Wiedzą o tym najlepiej ci, którzy nie mogli znaleźć wewnętrznego uzdrowienia korzystając z pomocy ludzkiej a znaleźli je w czasie spowiedzi.
- Na koniec zapytam, czy Ksiądz wie, że istnieje też „wirtualny konfesjonał”? „Odwiedza” go sporo młodych ludzi, którzy nie widzą nic niewłaściwego w takiej formie „spowiedzi”….
- Mnie to zjawisko nie dziwi. Proszę zwrócić uwagę, że wirtualny świat dzisiaj coraz częściej zastępuje rzeczywiste relacje międzyludzkie w każdej dziedzinie życia. Dziś młodzi ludzie, często od dziecka nie mają prawdziwego domu, ale mają komputer w domu. Zajęta mama i nieobecny tata cieszą się, że dziecko jest zajęte i nie zwraca im głowy. Ja już nie mówię o tym, co się dzieje na ekranie. Dzisiaj dla wielu młodych ludzi surfowanie w Internecie jest ich jedynym kontaktem ze światem. Ekran komputera stał się substytutem realnych spotkań. Rozmawiając z młodymi ludźmi przekonałem się, że to nie jest tak, iż wystarczy im dotykanie zimnego ekranu. Oni potrzebują spotkania z żywym człowiekiem, potrzebują kogoś, z kim mogliby porozmawiać. Potrzebują bliskości. Problem tkwi w tym, że rodzice nie uświadamiają sobie tych ich potrzeb, bo sami nie byli tego nauczeni. A więc tłumaczą się pracą, nawałem zajęć. To nieprawda, że dzieci, młodzież nie można oderwać od komputera. Jeśli młody człowiek spotka kogoś, kto poświęci mu czas, uwagę, przytuli, tak jak to robił św. ksiądz Bosko wiele lat temu, to młodzi ludzie mniej będą potrzebowali komputera.
-Dziękuje za rozmowę.
_________________________________________________________
KS. KRZYSZTOF WONS SDS (ur. 1959) salwatorianin, jest znanym rekolekcjonistą, cenionym kierownikiem duchowym. Doktorat z teologii duchowości obronił w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Obecnie posługuje w Krakowie, w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów. Jest autorem wielu publikacji z zakresu biblistyki i teologii duchowości. Jest również redaktorem naczelnym „Zeszytów Formacji Duchowej”. Godne polecenia w świetle tematyki zamieszczonego na naszych łamach wywiadu są zwłaszcza dwie książki ks. dr. Wonsa: „Grzech i przebaczenie w świetle słowa Bożego” oraz „Sens życia”. Powołanie i wybór”. Obie ukazały się nakładem Wydawnictwa Salwator. (G.S.)
powrót