Tuż po zakończeniu roku szkolnego pojechałam w rodzinne strony, gdzie spotkałam m. in. moją bratanicę, która właśnie skończyła klasę III w podstawówce. Marysia z dumą zaprezentowała mi swe świadectwo, pokazała książkę – nagrodę. A potem opowiedziała, jak wspólnie z koleżankami postanowiły podziękować swej wychowawczyni za trzy lata pracy z ich klasą: – Pomyślałyśmy, że trzeba naszej pani podziękować, więc poszłyśmy do pani dyrektor, aby ją zapytać, czy mogłybyśmy to zrobić w czasie akademii na zakończenie roku. Ale poprosiłyśmy, żeby o tym naszym pomyśle nikomu nie mówiła, bo to ma być niespodzianka. Jak już miałyśmy zgodę, to ustaliłyśmy, że Julka, która najpiękniej rysuje, namaluje portret całej naszej klasy, oczywiście z panią, druga koleżanka podziękuje od klasy, a ja powiem wierszyk. I to się udało! Zrealizowałyśmy nasz plan!
Nie wiem, jak zareagowała wychowawczyni mojej bratanicy, ale ja byłabym dumna z takich uczennic…
Marysia nie kryła satysfakcji, mówiąc o zrealizowanym pomyśle, a ja pomyślałam, że to niby takie normalne, a przecież niezwykłe, iż trzecioklasistki dziękują z własnej inicjatywy. I zaczęłam się zastanawiać, co sprawia, że tak rzadko okazujemy wdzięczność? Dlaczego tak często wydaje nam się, że mamy do czegoś prawo, że coś nam się należy. Co prawda, mówi się, że przykład idzie z góry, ale tym razem te dziewczynki mogą stanowić wzór dla innych, jak się żegnać, jak z klasą przechodzić nie tylko do następnej klasy!
powrót