Odkrycia nauk przyrodniczych mocno wpłynęły i zweryfikowały nasze rozumienie natury człowieka i jego miejsca we wszechświecie. Objawienie Boże zawarte w tekstach biblijnych wypowiada się również na te zagadnienia. Konfrontacja była i nadal jest nieunikniona. Nie da się przejść obojętnie wobec nowego spojrzenia, jakie prezentują szczegółowo nauki przyrodnicze.
Sukces nauk przyrodniczych w kształcie, w jakim rozwinęły się one w ostatnich stuleciach, tworząc teorie o szerokim zakresie i dużej precyzji widać w niezwykłej umiejętności połączenia zrozumienia dostrzeganych przez nas zjawisk w różnorodnych kontekstach. Dotychczasowe sposoby wyjaśniania tych zjawisk, oparte niejednokrotnie o religijne mity, pozostają coraz bardziej w tyle. Wyniki badań naukowych nie tylko opisują zjawiska, lecz potrafią też znacznie lepiej przewidywać to, co może się dopiero pojawić.
Chyba nie jest zbyt ryzykownym stwierdzenie, że nie da się dziś postrzegać wszechświata inaczej jak ewolucyjnie. Tło rozważań o świecie i jego powstaniu oraz rozwoju jest ewolucyjne. Naukowcy badają ten świat wchodząc coraz głębiej w jego strukturę. Co tam odnajdują? Spotykają tam tylko materię. Żadnego śladu Boga. Wiele ciekawych i ważnych pytań odnajdujemy w artykule prof. Włodzisława Ducha (Neuronauki i natura ludzka): "Religie głoszą, że Bóg nie tylko stworzył świat, ale też troszczy się o jego rozwój, a szczególnie troszczy się o każdego człowieka. Powstaje pytanie: czy to się w jakikolwiek obserwowalny sposób przejawia? Jeśli tak, to przejawy działania Boga można badać, czy to na poziomie zjawisk fizycznych czy psychologicznych. Religia powinna się wówczas poddawać jakiejś naukowej weryfikacji". A może, jak stwierdza ks. prof. Michał Heller, tym "śladem" Boga jest jedynie dostrzegana racjonalność wszechświata i procesów w nim zachodzących?
Naukowy obraz świata jest obrazem zupełnym i zamkniętym. Nie domaga się interwencji boskiej. Nie musi uwzględniać działania żadnych zewnętrznych czynników, które mogłyby mieć przyczynowy wpływ na przebieg zjawisk przyrodniczych. I taki obraz świata będzie się upowszechniał.
Wydaje mi się, że nowy ateizm jest czymś wręcz nieuniknionym w sytuacji, gdy wzrost wiedzy naukowej nie idzie w parze z coraz lepszym zrozumieniem teologicznym tego, co kryje w sobie Boże Objawienie. A z tym drugim wcale nie jest dobrze wśród wierzących. Prawdą jest też to, że część wierzących nie ma w sobie szczególnej chęci konfrontacji obu opowieści: religijnej i naukowej.
Nie każdy musi posiadać specjalistyczną wiedzą zarówno z nauk przyrodniczych jak i teologii. Dobrze jest jednak starać się na miarę swoich możliwości rozumieć coraz lepiej w nowy sposób to, "jak cudownie stworzył nas Bóg".
*warto przeczytać:
Willem B. Drees, Nauka wobec wiary, CCPress, Kraków 2016
Tadeusz Pabjan, Anatomia konfliktu. Między nowym ateizmem a teologią nauki, CCPress, Kraków 2016
powrót