"Poznajemy księdza Bosko i naśladujemy go, podziwiamy w nim wspaniałą zgodność natury i łaski". Będąc w pełni człowiekiem, bogaty w cnoty swego narodu, był otwarty na rzeczywistości ziemskie; będąc w pełni człowiekiem Bożym, wzbogacony darami Ducha Świętego, żył tak, jakby widział Niewidzialnego". (Konstytucje, 21)
Jedna z dwóch rzeczy, które mnie najbardziej pociągnęły, zainspirowały w życiu św. Jana Bosko, to zespolenie wiary i rozumu. "Mój system wychowania całkowicie opiera się na rozumie i religii, zanurzonych w życzliwej dobroci wobec ludzi młodych" - tak można streścić jego propozycję pedagogiczną i styl życia duchowego. I jest to bodaj najbardziej znana kwintesencja stylu wychowania księdza Bosko: trójmian rozum-religia-miłość (amorevolezza - miłość, życzliwa dobroć).
O ile "religia" i "miłość" są czymś oczywistym w słowniku religijnych, w prosty sposób kojarzą się ze słownikiem religijnym, o tyle "rozum" i to postawiony przez księdza Bosko na pierwszym miejscu, może nieco zaskakiwać. Zaskakuje szczególnie tych, którzy postrzegają rozum jako zaprzeczenie wiary.
Takich ludzi znamy wokół siebie.
Dla księdza Bosko było oczywiste, że wiara i rozum nie tylko się nie wykluczają, ale wzajemnie potrzebują. W sumie można powiedzieć, że nie odkrył nic nowego. Przekonanie fides quaerens intellectum (wiara szukająca zrozumienia) jest obecne w życiu Kościoła od wieków, właściwie od początku. Wystarczy zajrzeć do Ojców Kościoła, do Augustyna, Tomasza z Akwinu i innych...
Mnie osobiście dziwi to, że są ludzie, również w Kościele, którzy z jakąś ogromną rezerwą podchodzą do rozumowego przemierzania spraw wiary.
Niedorozwinięte skrzydło rozumu sprawia, że na skrzydle wiary odlatuje się w kuriozalne niekiedy formy religijności, a nawet w herezje.
Z drugiej strony, wiara, będąca w dużej mierze darem od Boga, czyli czymś, za co Bogu należy dziękować, zabezpiecza nas, by rozum nie zdzierał z Niepojętego Boga Tajemnicy (w sensie subiektywnym oczywiście, bo tajemnicy Boga człowiek nie zdoła usunąć).
Zedrzeć z Boga szatę tajemnicy - tak krzyczą dziś panowie pokroju Dawkinsa. Często robią to w celu wyśmiania i Boga, i tych, którzy w Niego wierzą.
Takie odarcie z szat w celu wyśmiania miało już kiedyś miejsce - na Golgocie. Ośmieszyć Tego, którego ludzie nazywali obiecanym Mesjaszem. Ośmieszyć jednocześnie tych, którzy Go tak nazywali.
Rozum i religia - dwie nogi, na których SPRAWNIE poruszamy się w kierunku Nieba.
powrót