Króluj nam Chryste!
Obserwując tendencje przemian współczesnego świata, odnoszę wrażenie, że przyzwolenie na pewne zachowania i postawy sprawia, iż coraz bardziej lansowane w mediach „prawo człowieka do…” bierze górę nad normami moralnymi, kulturowymi czy obyczajowymi. Uważam to za pewne wyuzdanie, ponieważ w praktycznym przełożeniu behawioryzm jest wyciągany z norm moralno – kulturowych, co otwiera drzwi liberalnym koncepcjom poznawania tajemnic świata (zwłaszcza tajemnic człowieka). Taka tendencja jest też żyzną glebą dla „ideologii gender” i jej pochodnym, co w szerszym znaczeniu zamazuje istotę ludzkiego człowieczeństwa. Prawo naturalne, które stanowi jedną z podstaw Katolickiej Nauki Społecznej jest wypierane przez lewicowo-laicką ideologię rozumienia człowieka, która nie tylko zapewnia rozwiązłość seksualną w postaci bagatelizowania czystości przedmałżeńskiej, ale także decydowania – wbrew naturze – o własnej płciowości.
„Ideologia gender” (ubieram te pojęcie w cudzysłów, ponieważ istnieją środowiska, które twierdzą, że ono de facto nie istnieje, a jest jedynie pewną formą wywodzącą się z feminizmu), to ideologia, która wprowadza w życie, tak zwaną „płeć społeczną” czy „płeć kulturową”. Będąc konsekwencją XIX-wiecznych przemian znanych w historii jako proces kształtowania się nowoczesnych społeczeństw, „ideologia gender” wprowadza do życia społecznego nonkonformizm kulturowy, propagowanie niekonwencjonalnych zachowań czy ogólną dominację nad światem przyrodniczym. W konsekwencji współcześnie daje to człowiekowi prawo do tego, by samemu stwierdzić, czy jest się kobietą czy mężczyzną.
Jak niebezpiecznym zjawiskiem jest wdrażanie w kulturę „ideologii gender” doskonale obrazuje sytuacja, jaka zaistniała w Kanadzie przed kilkoma laty i do dziś jest przerabiana w zaciszu i ukryciu przed mediami. Otóż, kanadyjscy psychiatrzy, lekarze i naukowcy co jakiś czas próbują przeforsować przed kanadyjską komisją parlamentarną uznanie pedofilii za (trzecią już!) orientację seksualną, twierdząc, że te zjawisko jest nieuleczalne i winno się w społeczeństwie uznać za normę. Jeżeli Europa stanowczo nie zwróci się w stronę Chrystusa i swoich kulturowych korzeni wypływających z wartości stanowiących fundament Chrześcijaństwa, za jakiś czas sodomia uznana będzie za element dziedzictwa kulturowego.
Andrzej Jan Rubik
09.10.2018
powrót