Króluj nam Chryste!
Wielowymiarowość przemian, którym podlega współczesny świat, niesie ze sobą szereg niebezpieczeństw. Niezwykle narażona jest młodzież, która wkracza w dorosłość. Proces kształtowania kręgosłupa moralnego i całego systemu aksjologicznego jest świeży, a w sytuacji, kiedy taki człowiek zdaje maturę i podejmuje decyzję wynikającą z konieczności wyboru dalszej drogi życia, wszystko to, co wyniósł z rodzinnego domu, staje niejako w ogniu próby. Otwierający się przed nim świat weryfikuje jak głęboko zakorzenione są
w nim wartości, na których został wychowany.
Problem polega na tym, że w środowisku współczesnej młodzieży dostrzega się pewne niepokojące tendencje. W żadnym wypadku nie chcę generalizować i spłycać zjawiska do każdego jednego, jednak naprawdę wielu młodych ludzi podejmuje studia, nie wiedząc tak naprawdę, co chce dalej w życiu robić. Zupełnie tak, jakby ten krok w dorosłość faktycznie wynikał z konieczności życiowej sytuacji, ale był wykonywany spontanicznie, bez wcześniejszego przygotowania czy świadomości celowości doczesnego życia. Decyzje nie są podejmowane w świetle tego, co pragnie się w życiu robić, do czego Chrystus powołuje, wzywa.
Poszukując odpowiedzi na przyczynę tego zjawiska, można dojść do wielu wniosków. Trzeba wziąć przede wszystkim pod uwagę fakt, że wybór dalszych życiowych decyzji nie jest ugruntowany tylko i wyłącznie w kwestii wychowania, odpowiedzialności i dojrzałości. Istnieją także czynniki zewnętrzne, takie jak względy ekonomiczne, które nierzadko są determinantem. Młody człowiek podejmuje wówczas decyzję, wybierając spośród tego, co oferują lokalne uczelnie, a to już może powodować rozbieżność między tym, co może robić, a tym, co chce dalej w życiu robić.
Gdyby jednak skupić się na aksjologicznym wymiarze, odnieść się do procesu wychowawczego, można zadać pytanie – jak współczesna sytuacja wyglądałaby, gdyby ludzie dorośli, którzy odpowiadają za wychowanie młodego, wprowadzili delikatne zmiany w postępowaniu swoim i postarali się wypełnić sobą tę pustkę i zagubienie młodego, dojrzewającego człowieka? Jak wyglądałaby sytuacja dzisiejszej młodzieży, gdyby ci mieli alternatywę, zamiast zagłuszać swój świat strumieniami głośnej muzyki ze słuchawek czy kolorowymi obrazkami smartfonów, internetowymi grami, które dzięki możliwości rozwijania postaci i pokonywania kolejnych poziomów, dają złudne poczucie lepszej wartości?
Jak wyglądałaby młodzież, gdyby relacje z rodzicami oparte były na wzajemnej miłości i prawdziwym autorytecie? Gdyby zamiast odpowiadać na pytania o przyszłość, że „dziecko, jesteś młode i masz jeszcze czas”, usiąść z nim i przyjrzeć się jego talentom, predyspozycjom, niepowtarzalnym darom, którymi Bóg je natchnął? Jak wyglądałaby młodzież, gdyby czas dojrzewania rzeczywiście był czasem zmierzania ku dorosłości i odpowiedzialności, a nie ucieczką w wirtualny świat gier, zabaw i także - coraz bardziej wirtualnych znajomości?
Na co mi wzrastające słupki znajomych na Facebooku, skoro kres moich możliwości zaczyna się z koniecznością wstawienia pralki, wyprasowania ubrań czy ugotowania obiadu?
Do przemyślenia.
04.05.2018
powrót