Króluj nam Chryste!
Uważa się, że cywilizacja śródziemnomorska i kultura helleńska są korzeniami naszej, współczesnej kultury europejskiej. Faktycznie, ich materialny i duchowy dorobek nazywa się klasycznym, zaś klasyczny – to synonim wzoru. Do dzisiaj greccy filozofowie: Sokrates, Platon, Arystoteles czy antyczni pisarze: Sofokles, Ajschylos, Eurypides są nieodłącznym elementem kulturowego fundamentu. Podobnie z resztą jest z architekturą.
Jednakże dzieje świata potoczyły się w taki sposób, że nie wszystkie elementy śródziemnomorskiej cywilizacji zostały zaadoptowane we współczesnym świecie. Wojna, która miała miejsce w połowie II wieku przed Chrystusem (lata 148-146 p.n.e.) zadecydowała o tym, że w dalszej konsekwencji dominacja starożytnego Rzymu przejęła wszelki dobrobyt kultury helleńskiej. Ten sam Rzym, którego zachodnie granice wyznaczał na Wyspach Brytyjskich słynny mur Hadriana, zbudowany w latach 121-129 po Chrystusie, władał też ziemiami, na których dokonywały się najważniejsze wydarzenia związane z dziejami ludzkiego zbawienia. Narodziny, działalność i zbawcza śmierć Jezusa Chrystusa, w którego wiarę przyjęła później cała Europa, działa się na oczach Rzymian, pod których jurysdykcją była ówczesna Jerozolima. Stąd dziś wierzymy w Jezusa Chrystusa, a nie w antyczne, pogańskie wielobóstwo.
I tak Chrystus, Dobra Nowina o Nim zaczęła wędrować w świat. Na początku przyjął ją sam Rzym. W sakramencie chrztu, będąc już na łożu śmierci, przyjął ją cesarz Konstantyn – ten sam, który w 313 roku edyktem mediolańskim zatwierdził wolność jej wyznawania. W 380 roku inny cesarz – Teodozjusz – zatwierdził Chrześcijaństwo jako religię powszechnie panującą.
Wraz z upadkiem Rzymu pojawiła się obawa, że i wiara w Chrystusa zostanie zastąpiona pogańską wiarą zdobywców tego Rzymu, jednak tak się nie stało. Pewien duchowny – Wulfila, który był pochodzenia germańskiego – przetłumaczył Biblię na język gocki i rozpowszechnił ją wśród barbarzyńskich ludów. Jednak trzeba pamiętać, że ten sam Wulfila był przyczyną nie lada problemów. W swoim wyznaniu wiary uważał, że Chrystus nie jest współistotny Ojcu. To było podstawą do powstania arianizmu, który podczas soboru nicejskiego w 325 roku i konstantynopolitańskiego w 381 roku został z oczywistych powodów uznany za herezję. Jezus Chrystus jest współistotny Ojcu, a dogmat o Trójcy Świętej – jednym z fundamentów Chrześcijaństwa.
Bardzo ważnym w dziejach chrześcijańskiej Europy wydarzeniem jest chrzest Chlodwiga, władcy Franków salickich, protoplastów współczesnej Francji. Tak jak data chrztu nie jest dokładnie sprecyzowana, oscyluje wokół 496 roku, tak też niepodważalnym jest fakt, że na dobre związał on losy swojego państwa z losem Kościoła. Z chrztem Chlodwiga łączona jest legenda z czasów karolińskich, że w momencie aktu przyjmowania wiary pojawiła się na niebie biała gołębica z ampułką świętego oleju w dziobie.
Początki chrystianizacji Wysp Brytyjskich miały miejsce w II wieku po Chrystusie. Jednak chyba najbardziej znanym misjonarzem tamtejszych ziem jest patron Irlandii – święty Patryk. W V wieku przybył na Wyspy, gdzie stworzył klasztory, będące fundamentem ówczesnej struktury kościelnej. Warto w tym miejscu wspomnieć, że historia wiary w Chrystusa na ziemiach Wielkiej Brytanii w swoich korzeniach ma także polski akcent. Kanut Wielki był synem Świętosławy, córki pierwszego historycznego księcia Polski – Mieszka I. Zatem był Polakiem po kądzieli. Jego panowanie w Anglii uznawane za okres dobrobytu i rozwoju gospodarczego związane jest także – zwłaszcza w późniejszych latach jego panowania - ze służbą wspólnocie Kościoła. Kanut odrestaurował zniszczone świątynie, ufundował nowe i dbał o przyjazne stosunki z Rzymem. Za życia odbył tam nawet pielgrzymkę. Z panowaniem Kanuta wiąże się także pewna legenda. Będąc władcą Anglii, miał się wybrać wraz ze swoim dworem nad brzeg Morza Północnego. Na miejscu wyciągnął dłoń i po trzykroć zawołał, by wzburzone fale uspokoiły się. Świadkowie początkowo nie wiedzieli o co chodzi i myśleli, że ten postradał zmysły. Jednak po swoich słowach odwrócił się do nich i zawołał, że morze nie uspokoiło się po jego wezwaniu, ponieważ nie ma na świecie większego, jak Jezus Chrystus.
W pierwszej połowie XII wieku w "Powieści minionych lat" istnieje - zapis, jakoby święty Andrzej Apostoł, zawędrowawszy nad brzegi Dniepru, zwrócił swe spojrzenie ku pobliskim wzgórzom i rzekł: „Czy widzicie góry te? Owóż na tych górach zajaśnieje łaska Boża, gdzie gród wielki i cerkwie mnogie wzniesie Bóg”. Wedle dalszych zapisków, święty Andrzej wszedł na szczyty tych wzgórz, gdzie postawił krzyż, dając tym samym początek miastu, znanemu dziś jako Kijów. Jest to, oczywiście, zapis legendy, która została stworzona na potrzeby Rusi Kijowskiej, będącej w XII wieku hegemonem wschodnich połaci Europy. Jednak warto w tym miejscu zwrócić uwagę jak w mentalności tamtejszego społeczeństwa niezwykle ważny jest aspekt kreowania swojej tożsamości na fundamentach Chrystusowych.
Z Kijowem wiąże się też historia słynnego miecza koronacyjnego królów piastowskich. W 1018 roku książę Bolesław (Chrobry) udał się na wyprawę zbrojną do Kijowa. Tam, wzorem tradycji rycerskich – uderzył swoim mieczem o Złotą Bramę, sprawiając tym samym, że jego ostrze wyszczerbiło się. Stąd pochodzi wpisana w historię Polski nazwa Szczerbiec.
Będąc już przy aspekcie Polski, Chrystus przybył do niej w orszaku księżniczki Dobrawy. Biskup Jordan ochrzcił Mieszka na Wielkanoc 966 roku. Chrystus zakorzenił się w Poznaniu, gdzie w 968 roku ustanowiono tam pierwsze w dziejach naszej Ojczyzny biskupstwo misyjne podległe Stolicy Apostolskiej. Na bramie wejściowej tamtejszej katedry widnieje łaciński napis Prima Sedes Episcoporum Poloniae, co w tłumaczeniu na język polski oznacza „Pierwsza Siedziba Biskupów Polskich”. W tym roku będą obchody 1050-lecia biskupstwa poznańskiego.
Zaglądając do Kroniki Galla Anonima, znajdziemy w niej zapis, że Mieszko od urodzenia był niewidomy. Podczas biesiady z okazji jego siódmych urodzin w cudowny sposób wzrok został mu dany. Współcześnie wydarzenie te ma wydźwięk metaforyczny. Mieszko był tym, który „wyprowadził nas ze ślepoty pogaństwa w jasność Chrześcijaństwa”.
W Wielkim Poście Jezus Chrystus uświadamia nam istotę i kruchość naszego życia, przez co wyjaśnia, że dzięki Jego zbawczej śmierci możemy na nowo wrócić do domu, zwanego Domem Ojca Niebieskiego, tak też i my, w czasie wielkopostnej refleksji powróćmy do korzeni naszej tożsamości. Na nowo postarajmy się uświadomić sobie, że – mimo iż nasze życie jest kruche i sypkie jak proch i popiół – to w jego wędrówkę wyruszamy od Tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Początkiem i Końcem.
Andrzej Jan Rubik
26.02.2018
powrót