Króluj nam Chryste!
Kochani, zainspirowany w ostatnim czasie rozmową z pewnym Księdzem, chciałbym podzielić się z Wami garścią przemyśleń, która wypłynęła jako jej owoc.
Kiedy w marcu 1946 roku Winston Churchill podzielił Europę „żelazną kurtyną”, chyba nie miał pojęcia, że te słowa na tak długi czas odcisną piętno w naszym sposobie postrzegania współczesnej Europy. I nawet zburzenie berlińskiego muru w 1989 roku miało symboliczny wydźwięk niejakiego zerwania tej kurtyny, jednak w naszej ludzkiej mentalności pozostał owy podział na „lepszy zachód” i „gorszy wschód”.
Choć o tym mentalnym podziale wspomina żyjący dzisiaj angielski historyk – Norman Davies, to jednak w podręcznikach jasno i wyraźnie mówi się o cywilizacji europejskiej jako do niedawna zwanej chrześcijańską. Skutecznie wypartej przez kulturę Zachodu.
Jaki obraz kreuje się dziś, kiedy całościowo, bez podziałów, spojrzymy na całą Europę? Uważam, że w postawie wobec drugiego człowieka dominuje idea humanizmu chrześcijańskiego. Ale bez najważniejszego elementu. Bez trzonu, filaru, jakim jest Chrystus. Dziś społeczeństwo Europy jest bardzo chętne, by na wszelkie możliwe sposoby pomóc poszkodowanym. Inicjowane są na międzynarodową skalę akcje duchowej łączności z poszkodowanymi przez terroryzm, jednak zbyt mało w tym odniesienia do Chrystusa. Przyglądając się Francji i obierając ją jako przykład takiego przypadku – widzimy masowe manifestacje przeciwko terroryzmowi, w cieniu których burzy się jednak katolickie świątynie, zamienia na muzea czy sale kinowe.
Tam, gdzie człowiek odrzuca Chrystusa, w to miejsce zaprasza szatana, który sprytnie wykorzystuje ludzką pychę i prowadzi człowieka drogą autogloryfikacji, której konsekwencją jest chaos, zamęt i strach. Zagubienie. Pojawia się pomoc potrzebującym, ale nie przez pryzmat Chrystusowego spojrzenia, lecz wywyższenia siebie samego na piedestale owej zasługi. Taka postawa jest najprostszą i najkrótszą drogą, żeby zatracić nie tylko prawdziwy wymiar owej humanitarnej pomocy, ale także – sięgając w głąb – naszą chrześcijańską tożsamość.
Pomagajmy jedni drugim, ale przede wszystkim nieśmy też w naszych sercach obraz Chrystusa żywego, wsłuchując się i wprowadzając w życie słowa Jego Ewangelii.
Andrzej Jan Rubik
powrót