Nie da się najpierw wytresować dziecko na super-ucznia, a potem pstryknąć palcem mówiąc: "a od tej pory będziesz jeszcze pomysłowy i twórczo wyzwolony". Postęp to nauki ścisłe, ale bez kreatywności będzie polegał jedynie na rozwiązywaniu nowocześniejszych "słupków".
Dziś chcę się podzielić moim osobistym doświadczeniem- nie jako wychowawcy czy matki, ale jako dziecka. Ucznia młodszego i starszego.
Szkoła podstawowa
Od piątej albo szóstej klasy moim największym zmartwieniem (poza tym, że jestem gruba, brzydka i nie mam chłopaka) był fakt, że nie jestem dobra z matematyki, o fizyce nawet nie wspominając. Lubiłam za to plastykę. Ale w przeciwieństwie do olimpiad z przedmiotów ścisłych, z plastyki nie było ważnych konkursów. Co innego taki Kangur matematyczny! Wygrywając olimpiady z przedmiotów ścisłych można było nawet dostać się do liceum bez egzaminów. W wieku 13 lat byłam pewna, że jestem uczniem gorszej kategorii. Nigdy przecież nie będę tak dobra w matematyce, jak np. Kasia albo Magda. A skoro tak, to nigdy nie będę generalnie wystarczająco dobra.
Liceum
Klasa humanistyczna. Znakomita część nas ślizgała się po przedmiotach ścisłych od bandy do bandy, z trudem łapiąc równowagę. Wielką kreatywnością wobec nas wykazała się nauczycielka fizyki, choć nie wiem, czy to z litości, wyrozumiałości, czy żeby nie męczyć się z nami rok dłużej. Otóż pozwoliła nam zaliczyć swój przedmiot organizując mini konferencję naukową. Ocena za rozpracowanie tematyki, zaproszenie odpowiednich gości, zorganizowanie spotkania, wykonanie plakatów (o muzyce w fizyce) miały kluczowe znaczenie przy ocenie końcowej. Nie wiem, czy to dobrze, że nie wierciła mi dziury w brzuchu o przyswojenie zasady dynamiki na podstawie 2 rysunków w podręczniku. Wiem za to, że tamta szansa ocaliła moją uczniowską godność, a plastyczne umiejętności doceniono wreszcie w przedmiocie ścisłym.
Przyszłość to…
Rzecz w tym, że począwszy od ekonomicznych autorytetów, a na wróżkach skończywszy, wszyscy twierdzą, że przyszłość to nauki ścisłe. Postęp techniczny to potwierdza. Jednak bez kreatywności, szalonych pomysłów, miksowania dziedzin, swobody myśli, bez konstruowania śmiałych tez budowanie postępu będzie jedynie rozwiązywaniem nowocześniejszych "słupków" i zadań w stylu: "pociąg A jedzie z prędkością...".
Nie da się wychować kreatywnych dorosłych bez rozwijania ich kreatywności w dzieciństwie. Bez uszanowania, docenienia i równouprawnienia dla WSZYSTKICH talentów i zainteresowań. Nie da się najpierw wytresować dziecko na super-ucznia, a potem pstryknąć palcem mówiąc: "a od tej pory będziesz jeszcze pomysłowy i twórczo wyzwolony". Albo będziemy robić jak należy od samego początku, albo już teraz zapakujmy nasze dzieci i uczniów do kartonowych pudeł. Niech się przyzwyczajają do ograniczonego życia.
powrót