Większość dorosłych uważa, że dzieci martwią się mało ważnymi drobiazgami. Dlatego też z takim zaangażowaniem uprzytomniają im tę „pomyłkę”. Będą dorosłe, to zobaczą, czym należy się przejmować, prawda?
Dziecko płacze albo denerwuje się. Jest sfrustrowane. Na to wkracza rodzic, babcia, wychowawca, pani w przedszkolu:
"Ojej, nic się nie stało. No już, nie płacz. Weź sobie drugą zabawkę, jak chłopiec pobawi się autkiem to ci potem da."
"Wcale nie boli, tylko lekko stuknęłaś. Nic się nie stało przecież."
"Pokaż te guziki. E tam, tylko jeden się urwał, reszta w porządku. Nic się nie stało, nie marudź.
Dlaczego płacz nie milknie? Dlaczego narasta frustracja?"
A jak to jest pomiędzy dorosłymi?
1)
On i Ona właśnie wychodzą na ważną imprezę. nowa sukienka, szpilki, manicure. Już na klatce schodowej Ona orientuje się, że lakier odprysł, spod karminowej czerwieni wystaje fragment zupełnie zwyczajnego paznokcia.
- Pokarz, e tam, tylko jedna ryska- rzuca On- nic się nie stało.
2)
Ona odkłada kluczyki do szuflady.
- Kochanie, zawadziłam o słupek zderzakiem, ale spokojnie, nic się nie stało. Prawie nie widać.
W takich sytuacjach dorośli oczekują, że druga strona okaże zrozumienie, skruchę, przeprosi albo pocieszy. Nikt nie lubi, gdy jego problem jest bagatelizowany, prawda?
1) Ojej, tak się starałaś, by manicure wyszedł super. Pewnie teraz nieźle się wkurzyłaś.
2) Przepraszam, wiem, że samochód to dla ciebie bardzo ważna sprawa. Zwracasz uwagę na najmniejszą rysę.
Z jakiegoś powodu dorośli przekonani są, że wagę problemów należy oceniać proporcjonalnie do wagi ich właściciela. Tudzież, że wielkość zmartwienia określa się w stosunku do wzrostu zmartwionego.
Ta zasada ma tylko jeden wyjątek- kiedy to jest mój- dorosłego- "drobny" problem.
Dlatego marzę, by w pracy z dziećmi i rodzicami częściej słyszeć:
...wygląda na to, że miałeś wielką ochotę pobawić się tą zabawką. Pewnie bardzo ją lubisz?
...stuknęłaś się w kolano i teraz cię boli? Czy jeśli rozetrę dłonią poczujesz się lepiej?
...brakuje jednego guzika i chyba bardzo ci to przeszkadza. Wiesz, teraz to one wyglądają jak szczęka z brakującym zębem, nie uważasz?
Doceniając subiektywne znaczenie problemu człowieka- także dziecka- nie sprawimy, że stanie się on większy, bardziej dotkliwy albo, że płacz będzie jeszcze głośniejszy. Zapewnimy natomiast komfort poczucia, że jest się rozumianym, szanowanym, a określenie uczuć pozwoli na nazwanie sobie tego, co się przeżywa.
Skoro jest mi źle, to znaczy, że jednak COŚ SIĘ STAŁO, prawda?
powrót