Mówi się, że władza zmienia ludzi. Podobno prawda o człowieku objawia się wówczas, gdy ten dostaje w swoje ręce właśnie nieco władzy- nad innymi. Obawiam się, że nie inaczej jest z rodzicami i nauczycielami.
Warto zrobić sobie rachunek sumienia i sprawdzić, czy aby nie przejawiamy monarszych skłonności w stosunku do naszych dzieci, uczniów, wychowanków.
Czy nie oglądasz świata z perspektywy tronu? Biurka, fotela, pokoju nauczycielskiego?
Gdy dziecko pociąga za rękaw, domaga się uwagi, pyta natrętnie i znów o to samo. Z tronu nie obejmuje się go spojrzeniem, lecz zerka tylko, na chwilę. Odgania trochę jak od bzyczenia muchy, bo tyle ważniejszych spraw czeka niezałatwionych.
Czy nie czujesz się aby wszystkowiedzący?
To wielka pokusa! Z racji pełnionej roli, zdobytego doświadczenia, różnicy wieku, łatwo nabrać przekonania, że widzi się wszystko z każdej perspektywy, ma wgląd w umysły, intencje i relacje. Mając taką wiedzę, po co dziecko dopytywać? Tracić czas na jego wyjaśnienia? Przyjmowanie dziecięcej perspektywy wydaje się wówczas co najmniej stratą czasu. Wówczas wyroki są zawsze sprawiedliwe a postanowienia trafne i wyczerpujące pole do dyskusji. A jeśli nawet przytrafi się błąd, okrywa go cisza. Dziecko ma znać swoje miejsce. Dziecko wie, co go czeka, gdy władzy wytyka się błędy.
Czy wzdragasz się przed proszeniem o coś dziecko? Ale tak serio a nie tylko pro forma?
Dorosły władca oczekuje, stawia żądania, wymaga w słusznej sprawie. I nie dziękuje. Wykonywanie poleceń wpisane jest przecież w obowiązki podopiecznych. W dodatku i tak wciąż trzeba borykać się z opóźnieniami i niedoróbkami. Co ważne, taki dorosły nie przeprasza. Lęk, że dzieci mogłyby to odebrać jako słabość, nieporadność, przejaw zachwiania ładu i porządku.
Czy masz wyłączność na wiedzę o tym, co jest ważne i sensowne?
"No i po co płaczesz?", "Nic takie go się nie stało.", " Nie dramatyzuj, to wcale nie boli.", "To nie jest problem.", "To wcale nie było trudne."
Przypomina mi się taki dowcip rysunkowy przedstawiający dwie niewesołe osoby. Jedna z nich mówi do drugiej: "Twoja depresja przy mojej depresji jest doprawdy śmieszna".
Czy odmierzasz swój cenny czas zarazami i chwilami?
Oczekujemy, że dzieci będą reagowały na nasze prośby, wołanie, polecenia z miejsca, na baczność niemalże. Ale mało kto z nas, dorosłych, jest przykładem takiego zachowania. Prawie wszystko, o co prosi dziecko zrobimy „zaraz”. I to prawda, że mamy często zajęcie, które ciężko przerwać natychmiast. Ale czy w oczach dziecka jego zajęcia nie są równie ważne? A jednak prawo do "zaraz" nie przysługuje mu tak, jak nam.
"Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony"
powrót