Żeby nic nie zostało na talerzu.
Żeby było czysto dookoła.
Żebym była zadowolona.
Żebyś był ładny.
Przerażające, jak obciążone jest zdanie, które nasze dzieci i uczniowie słyszą od nas tak często.
"Antosiu, zjedz ładnie" , czyli co dorosły ma na myśli:
• nie grymaś;
• bądź samodzielny;
• nie nakrusz pod stołem;
• nie rozlej zupy na obrus;
• zjedz wszystko z talerza.
"Antosiu, bardzo ładnie zjadłeś!", czyli co zrozumiało dziecko:
• są ze mnie zadowoleni;
• ładnie zjadłem, bo nikt się tym razem nie zdenerwował;
• jestem ładny.
„Kiedy ładnie jem to jestem ładny. Mamo, a jeśli będę jadł brzydko, to będę brzydki?”
Jak oddzielić jedzenie od oceniania i samooceny? Jak sprawić, by jedzenie służyło wyłącznie odżywianiu, a nie zaspokajaniu potrzeb dorosłego, zaskarbianiu sobie jego uznania lub nie było przyczyną dezaprobaty wykraczającej poza temat żywienia?
Potrzeba czytelnych komunikatów. Uznania dla samodzielności. Rezygnacji z „nie”, jak „nie nakrusz”, „nie wylej”. Umysł dziecka ignoruje „nie” i słyszy, paradoksalnie!, polecenie „nakrusz” i „wylej”. Jego uwaga skupiona jest na tym bardziej, że nie dostała informacji, jak POWINNA się zachować.
A zatem:
Antosiu,
• na obiad są ziemniaki, kotlet i surówka. (Nie żelki, bułka z miodem czy soczek.)
• potrafisz sam nadziać kotlet na widelec. (umiesz zadbać o siebie, brawo!)
• zależy mi na tym, żeby pod stołem było czysto. (nie było nakruszone)
• postaraj się, by jak najwięcej zupy trafiło do buzi (a jak najmniej na obrus).
• zjedz tyle, ile potrzebujesz, by twój brzuch czuł się najedzony.
Czy miewacie czasem wrażenie, że od wylizanego do czysta dziecięcego talerza zależy to, czy babcia będzie czuć się dobrze w swojej babcinej roli? Czy kucharka poczuje się spełniona i usatysfakcjonowana? Albo że mama zyska pewność, że dobrze się spisuje? I wreszcie, że dziecko poczuje się zaakceptowane, bo zjadło wszystko = jest grzeczne? Zbyt wiele załatwiamy troską o zjedzony przez dziecko posiłek. To nieuczciwa manipulacja, która nie może dobrze się skończyć.
powrót