Na ile ojcowie świadomi są swojej roli w życiu dziecka? Czy wykorzystują okazje, jakie niesie codzienność, by zrealizować swoje powołanie?
TATA - ŻYCIE 0:1
Chłopiec, około 4-letni, próbuje przejść pod maleńkim mostkiem, jaki stworzyły zabawki na placu zabaw. Jest na niego stanowczo za duży. Tata i mama siedzą tuż obok.
- Nie dasz rady - mówi tata.
- Nie dasz rady - potwierdza mama.
Wreszcie mama stara się jakoś ułatwić synowi to przeciskanie się.
- Poczekaj, mama ci pomoże - anonsuje tata. - No widzisz, nie dasz rady.
Tata stracił okazję, by być wzorem zdobywania świata, znajdywania sposobu wyjścia z trudnej sytuacji, realizowania pragnień. Być może wstydził się spojrzeń innych rodziców. A może po prostu nie chciało mu się wstać. Tak czy inaczej, nie daję rozgrzeszenia.
TATA - ŻYCIE 1:0
To było wieki temu. Tamte niemowlęta miały jakieś 8-9 miesięcy. Zajmowałam się nimi do spółki z ich babcią. Dwa obrazki, które zaobserwowałam, do dziś są dla mnie kwintesencją roli ojca w wychowywaniu dzieci.
Portret z matką: Babcia siedząc w fotelu trzyma dziecko w ramionach. Z pracy wraca mama. Gaworzy do malucha, podchodzi bardzo blisko i bierze je na ręce delikatnie, troskliwie, czule. Wszelkie zasady bezpieczeństwa zachowane. Dziecko całe i zdrowe ląduje przy matce.
Portret z ojcem: Babcia siedząc w fotelu trzyma dziecko w ramionach. Z pracy wraca tata. Gaworzy do malucha i wyciąga ku niemu ręce. Młode chce do taty, wychyla się więc, najpierw niepewnie, a potem z uśmiechem. Tata nie podchodzi bliżej lecz czeka, aż dziecko sięgnie ku niemu. Udaje się. Pisk sukcesu. Dziecko całe i zdrowe ląduje przy ojcu.
To tata stał się motorem zmiany. To on pozwolił dziecku osiągnąć kolejny poziom w grze o samodzielność. Dał wyzwanie, dał poczucie bezpieczeństwa (jestem tu, wyciągam ręce do ciebie) i czekał cierpliwie aż próg zostanie przekroczony. Czy mama wykorzystałaby taką okazję? Czy babcia by ją stworzyła? Być może. Ale żadna z nich nie ma silnych męskich ramion.
Uwaga... GWIZDEK!
Drodzy Ojcowie,
Wasi synowie w wieku mniej więcej sześciu lat wchodzą w etap, gdy wzorzec mężczyzny staje się azymutem, ideałem, na którym wzorują się i z którym porównywać się będą nieustannie. Nie zabrzmi jednak gong obwieszczający, że to JUŻ i czas działać. Czas nawiązać relację, albo ją naprawić. To dzieje się tu i teraz. Nie jest ani za późno, by wszystko uratować, ani zbyt wcześnie, by jeszcze nie myśleć o zadaniu, jakie przed Wami stoi. Trzymam kciuki!
powrót