Jakie dzieci mamy na myśli, mówiąc o specjalnej trosce? Oczywiście te upośledzone umysłowo lub ruchowo. Choć nie jedynie.
W praktyce traktujemy tak również dzieci mniej zdolne, otyłe, bardzo nieśmiałe, wyjątkowo utalentowane, niegdysiejsze wcześniaki, dzieci, które długo i dotkliwie chorowały, po wypadku lub traumie, których rodzice rozwiedli się. Bo przecież otwieramy nad nimi ochronne parasole, wymagamy specjalnego uznania, prowadzimy za rękę drżąc często o każdy krok. Ułatwiamy, wygładzamy, wyręczamy, prostujemy. Zapominamy, że „specjalna troska” to raczej, jak twierdzi prof. Krystyna Ostrowska, specjalny sposób zaspokajania tych samych potrzeb, które mają wszystkie dzieci. Potrzeby miłości, bezpieczeństwa, uznania itd.
Tymczasem to dla dzieci „specjalnej troski” zapominamy o potrzebach pozostałych maluchów, od których wymagamy zrozumienia dla trudnej sytuacji. Wszak istnieją dużo poważniejsze problemy niż ich „normalne” trudności. A najlepiej by było, gdyby te dzieciaki mogły wynagrodzić nam trud roztaczania specjalnej troski nad ich rodzeństwem lub przedszkolnymi i szkolnymi kolegami. Wystarczyłoby, żeby były wspaniałe, nieabsorbujące, nie domagały się uwagi i bliskości. Aby dostrzegły i doceniły poświęcenie dorosłych.
Zapamiętaj: Potrzeby „normalnego” dziecka też są najważniejsze na świecie. A specjalne traktowanie potrafi czasem jeszcze bardziej upośledzać.
POZWÓL SPECJALNEMU BYĆ NORMALNYM:
- zaakceptuj jego rozczarowania,
- doceń osiągnięcia (nawet niedoskonałe),
- pomóż skoncentrować się na poszukiwaniu rozwiązań.
Zamiast na deficytach, skoncentruj się na potencjalnych osiągnięciach. Wyręczając we wszystkim nie pozwalasz mu na rozwój.
powrót