Jest taka historia o młodym George’u Washingtonie. Kiedy wyznał ojcu, że zniszczył młode wiśniowe drzewko, usłyszał od niego, że lepiej jest mieć prawdomównego syna niż tysiąc wiśniowych drzewek.
To piękny przykład wzmocnienia pozytywnego. Ojciec, zamiast kary za zniszczenie, zdecydował się na uznanie i szacunek dla wysiłku, jaki jego syn włożył w przełamanie się i przyznanie do winy. Żadna konsekwencja za przewinę nie wycisnęłaby tak fantastycznego, pozytywnego piętna na charakterze młodego chłopaka, niż tamte słowa. Co ciekawe, to doświadczenie poszło w świat.
Paweł Tkaczyk na swoim blogu (http://pl.paweltkaczyk.com/blogerka-ktora-krzyczala-wilk/) przypomina badania przeprowadzone prze dr Victorię Talwar, uznaną specjalistkę od psychologii dziecięcego kłamstwa. W eksperymentach warunkujących młodych ludzi do mówienia prawdy wykorzystała m.in. historię „George Washington i drzewko wiśniowe”. 50 % dziewczynek i 75% chłopców, którzy skłamali w grupie kontrolnej, usłyszawszy tę opowieść, decydowali się na wyjawienie prawdy.
To tak piękne, że aż trudne. Dużo łatwiej przychodzi dorosłym kara, uwaga w dzienniczku, jedynka, nagana, reprymenda, aniżeli refleksja, jak zachęcić dziecko do mówienia prawdy. Co więcej, udzielenie pochwały za wyznanie winy wiąże się często z uczuciem wychowawczego niedosytu, poczucia braku skuteczności na „tu i teraz”.
Szacunek wobec wyznanej prawdy nie wyklucza poniesienia ewentualnych konsekwencji (nie mylić z karą), które mają naprawić winę. Jednak dobry nauczyciel, wychowawca i rodzic uważnie rozkłada akcenty. Zapada w pamięć i zapisuje się w historii- choćby „tylko” pojedynczego człowieka.
powrót